• RiabininCzas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • cop karuzela
  • cytat
  • encyklika karuzela
  • Boska ziemia
  • encyklika
  • Czas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • Przemówienie papieża Franciszka do uczestników spotkania „WIARA I NAUKA: W KIERUNKU COP26”
  • Ekologia encykliki Fratelli tutti
  • Zielone Słowa BOSKIEJ ZIEMI.To przewodnik porządkujący wzajemne relacje Kościoła katolickiego z tematyką ochrony przyrody, środowiska, klimatu i ekologii.
  • Ekologia to ważna część nauczania Kościoła – wywiad KAI z o. Stanisławem Jaromi

biblioteka laudatosi jp2 biblioteka laudatosi benedykt xvi biblioteka laudatosi kkwpolscesqr

biblioteka laudatosi dol dzielo stworzenia biblioteka laudatosi dol ochrona srodowiska biblioteka laudatosi dol ekologia integralna biblioteka laudatosi dol encyklika laudatosi

alpaka-malePrzy okazji sympozjum „Obiekty sakralne w ochronie zwierząt", jakie odbyło się w październiku 2016 roku w Korczynie – Piotr Wojciechowski zaprasza czytelników do odwiedzenia dwu gospodarstw agroturystycznych w okolicach Krosna. W jednym z nich kontynuuje się tradycje produkowania osełek i kręgów szlifierskich, w drugim gospodarze podjęli hodowlę rzadkich w Polsce alpak – zwierząt z Ameryki Południowej. Przy okazji rozważania walorów z alpakowej wełny padają pytania – co to znaczy mieć w domu ciepło? Jakie są ekonomiczne uwarunkowania komfortu cieplnego?

Kiedyś pisałem o tym, że ulegam pokusie. Tak, uległem, pojechałem i pełną mam teraz głowę wrażeń, oczy zauroczone krajobrazami Pogórza Strzyżowskiego, dolin Wisłoki i Wisłoka. Cztery dni cudnej pogody wśród wzgórz ubierających się już w złoto, w towarzystwie starych przyjaciół i nowych, jakże wartych poznania znajomych. Pretekstem i to niebagatelnym było Międzynarodowe Sympozjum dla naukowców troszczących się o to, aby nie wyginęły rzadkie gatunki nietoperzy, ptaków, owadów zamieszkujących stare dzwonnice, kościoły i cerkwie. Trzeba dbać o ocalenie tych budowli, ale konserwacje i remonty muszą być przeprowadzane tak, aby sowy miały gdzie nocować, a gacki gdzie zimować. Mój krótki tekst o świętym Franciszku z Asyżu i ewangelicznych korzeniach troski o środowisko był dobrze przyjęty, a wszystko, co działo się potem, było lawiną zachwycających nagród.

Jak nie cenić tego, że blisko nam było do pulsujących aktywnością i promieniejących wiarą ośrodków Ojców Jezuitów w Starej Wsi i Ojców Michalitów w Miejscu Piastowym, jak nie dziękować Bogu, że po drodze były jeszcze pełne dzieł sztuki drewniane kościoły z XV wieku w Haczowie i Bliznem? Pamiętam jednak, że piszę felieton ekologiczny. A najbardziej ekologicznym momentem naszej wyprawy było wyjście z lasu najpierw głosów i światełek w mroku, a potem chmary młodzieży i dzieci. To byli najmłodsi uczestnicy XIII Nocy Nietoperzy wracający już po zmierzchu z wycieczki po „ścieżkach ekologicznych" prowadzących do „sztolni Czaji" w lesie Czarnorzecko-Strzyżowskiego Parku Krajobrazowego. Tam mogli wysłuchać prelekcji o ochronie nietoperzy nocujących i zimujących w sztolniach, tu w gospodarstwie Ryszardy i Jana Czajów – spotkanie z dorosłymi uczestnikami spotkania – naukowcami i leśnikami. Można było razem przysiąść przy talerzach z grochówką z wojskowej kuchni polowej i przy pieczonej na ognisku kiełbasie, ucieszyć się ze spotkania, posłuchać gawęd leśnika, a potem jeszcze zwiedzić prywatne muzeum – dzieło i dumę seniora rodu, Mieczysława Czaji. Pan Mieczysław przekazał już gospodarstwo synowi, ale nadal kompletuje muzeum narzędzi gospodarskich i przedmiotów codziennego użytku, które znikają, bo wypierają je elektroniczne gadżety. Osobnym działem muzeum są u Czajów od pokoleń produkowane przez nich z miejscowego piaskowca osełki zwykłe i okrągłe – kręgi do znikających już z podwórek wiejskich „toczydeł" i „toczaków". Kiedyś potrzeby były tak wielkie, że surowiec na osełki wydobywano w sztolniach – dziś dających schronienie nietoperzom. Teraz, aby podreperować kasę gospodarstwa, robi się u Czajów ozdobne drewniane zegary.

Kiedy wracaliśmy krętymi i wąskimi asfaltowymi dróżkami do naszej bazy myślałem sobie o tym, że takie gospodarstwa jak Czajów –to twórczy ośrodek kultury, miejsce spotkania od wieków gospodarzącego tu rodu ze szkołą, ekologami – naukowcami, leśnikami. Gospodarze to ludzie ciekawi świata, obyci, a jednocześnie gotowi dzielić się swoją wiedzą z przybyszami. Dumni z tego, że jednak sobie radzą w zmieniających się warunkach ekonomicznych, gościnni, mówiący ładną polszczyzną.

Piękne zwierzęta z Peru, dopiero od niedawna pojawiające się w Polsce, podobne do lam. Nie boją się żadnych mrozów, nie potrzebują ocieplanej obórki. Trawniki strzygą krótko.

Gospodyni w Wólce Komborskiej, u której założyliśmy sobie bazę, kilka lat temu porzuciła Kielce. Chciała żyć w górach, a że na Podhalu było za drogo – kupiła tu hektar z kawałkiem i założyła swoją agroturystykę. Siedlisko daleko od wsi, wysoko w dolinie, w przysiółku, gdzie tylko sześć innych domów. Zamieszkaliśmy tam – dwie pary starszomałżeńskie i przez cztery dni podziwialiśmy wiedzę, dobry smak i niesłychaną pracowitość naszej gospodyni. Obydwa domy – dom własny i dom dla gości – przez góralskich cieśli zrobione z rozbiórkowego drewna – znakomicie zaprojektowane, wykończone i wyposażone z troską o jakość, użyteczność i stylowość każdego szczegółu – od spinki do firanek po dzwonek przy drzwiach. Przedmioty wygrzebane na targu staroci z talentem łączone z nowymi, ale dobranymi starannie. Kwiaty, krzewy ozdobne, drzewa owocowe i warzywa, trawniki i ścieżki – wszystko łączy się w harmonijną całość, wszystko osadzone w krajobrazie. Jest i żywy inwentarz – trzy uprzejme psy, trzy tajemnicze koty, w kurniku kury-miniaturki z kogutami z funkcją budzika, za płotem pięć owiec – a co najważniejsze i najdziwniejsze – alpaki. Piękne zwierzęta z Peru, dopiero od niedawna pojawiające się w Polsce, podobne do lam. Nie boją się żadnych mrozów, nie potrzebują ocieplanej obórki. Trawniki strzygą krótko. Spaliśmy pod kołdrami z ich wełny – wyjątkowe. Gospodyni sama przędzie ich wełnę legendarnej, jedwabistej gładkości, złożoną z cieniutkich włókien. Mówi, że z alpak da się wyżyć. Byle mieć 25 sztuk, już się będzie opłacać. Na razie tuzin, już do nich nie dokłada.

Gospodyni sama przędzie ich wełnę złożoną z cieniutkich włókien. Mówi, że z alpak da się wyżyć. Byle mieć 25 sztuk, już się będzie opłacać.

I to dzięki tej wełnie jest miejsce dla alpak w felietonie ekologicznym. Wielkie rzesze Polaków żyją zimą w przegrzanych, przesuszonych mieszkaniach. Za ogrzewanie płacą coraz więcej. A tymczasem sprawdzono eksperymentalnie – warto ubrać się cieplej i mieszkać w chłodniejszych pomieszczeniach. Zdrowiej i taniej, zasypia się łatwiej, procesy starzenia przebiegają wolniej. Może więc warto zmienić przyzwyczajenia, przewalczyć zmianę ustawień ogrzewania w blokach i apartamentowcach? Zaoszczędzić energię, aby ją eksportować, aby dać samochodom elektrycznym, które nie smrodzą spalinami? Może warto sprawić sobie kamizelę z alpaki, nie marznąć, a gospodarować energią roztropniej?

Żyjemy zimą w przegrzanych, przesuszonych mieszkaniach. Za ogrzewanie płacimy coraz więcej. Tymczasem sprawdzono: warto ubrać się cieplej i mieszkać w chłodniejszych pomieszczeniach. Zdrowiej i taniej, zasypia się łatwiej, procesy starzenia przebiegają wolniej. Może więc warto zmienić przyzwyczajenia, przewalczyć zmianę ustawień ogrzewania w blokach i apartamentowcach?

Profesor Krzysztof Cena, specjalista od biofizyki środowiskowej, który był towarzyszem naszej wędrówki, zwrócił mi uwagę na to, że „wspaniała okrywa włosowa alpak jest im niezbędna do zachowania bilansu cieplnego w surowych warunkach wysokogórskich. Można ją porównać z futrem lisów arktycznych, które pozwala lisom odczuwać zimno dopiero poniżej czterdziestu stopni Celsjusza. Aby tkanina z wełny alpak była ciepła, musi być utkana puszyście i możliwie w grubej warstwie".

Okrywa włosowa alpak jest im niezbędna do zachowania bilansu cieplnego w surowych warunkach wysokogórskich. Można ją porównać z futrem lisów arktycznych, które pozwala lisom odczuwać zimno dopiero poniżej czterdziestu stopni Celsjusza. Aby tkanina z wełny alpak była ciepła, musi być utkana puszyście i możliwie w grubej warstwie.

Ja wiem, że zmiany w myśleniu o ciepłym mieszkaniu wymagałyby jeszcze dziesięcioleci dyskusji, badań szczegółowych, regulacji prawnych, akcji uświadamiającej. Proszę bardzo, ja właśnie zacząłem taką akcję. Z dnia na dzień to się i tak nie uda, bo śliczne alpaki dopiero pojawiają się w polskich gospodarstwach.

Agroturystyka z alpakami w Wólce Komborskej jest podobnie jak tradycyjne gospodarstwo Czajów w Czarnorzece miejscem promieniującym kulturowo. Sąsiedzi mają wzór dobrego smaku, zdecydowanego stylu, porządku i alpakowej innowacyjności. Dla mnie pobyt był dodatkowo wartościowy, bo Wólka Komborska o krok od Komborni, a książką mojej młodości były wspomnienia Stanisława Pigonia „Z Komborni w świat". Wielka książka, wspaniały autor – chłopski syn, uparty w drodze do wiedzy, dzielny żołnierz, dowódca pociągów pancernych „Hallerczyk" i „Bartosz Głowacki", profesor historii literatury polskiej na UJ, rektor Uniwersytetu Wileńskiego, członek PAN i PAU, wychowawca pokoleń polonistów. I mnie jesienią zdarzyło się być tam, u Pigonia w Kombornii.

Piotr Wojciechowski

alpaka-640px

Fot. Alpaka Vicugna pacos z młodym. Ogród zoologiczny w Toruniu. Aut. Margoz. CC 4.0