• RiabininCzas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • cop karuzela
  • cytat
  • encyklika karuzela
  • Boska ziemia
  • encyklika
  • Czas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • Przemówienie papieża Franciszka do uczestników spotkania „WIARA I NAUKA: W KIERUNKU COP26”
  • Ekologia encykliki Fratelli tutti
  • Zielone Słowa BOSKIEJ ZIEMI.To przewodnik porządkujący wzajemne relacje Kościoła katolickiego z tematyką ochrony przyrody, środowiska, klimatu i ekologii.
  • Ekologia to ważna część nauczania Kościoła – wywiad KAI z o. Stanisławem Jaromi

biblioteka laudatosi jp2 biblioteka laudatosi benedykt xvi biblioteka laudatosi kkwpolscesqr

biblioteka laudatosi dol dzielo stworzenia biblioteka laudatosi dol ochrona srodowiska biblioteka laudatosi dol ekologia integralna biblioteka laudatosi dol encyklika laudatosi

Dwa słowa są dziś słyszane głośniej niż inne, budzą mocniejsze emocje. Obydwa wzięte z angielskiego: smog i hejt. Pierwsze oznacza najbardziej aktualny problem ekologiczny, drugie równie wielki problem z dziedziny moralności i komunikacji społecznej. W tym felietonie próbuję wykazać, że kluczem do rozwiązania obydwu tych spraw może być tylko rozumnie przygotowany i głęboko przemyślany dialog. Najpotrzebniejsza Polsce „posługa myśli” to szukanie miejsc spotkania, szukanie pokoju między partnerami dialogu, powierzenie tej sprawy Przedwiecznemu Słowu – pisze dla nas w swym kolejnym tekście Piotr Wojciechowski.

Dwa słowa robią ostatnio nieprawdopodobną karierę, obydwa oznaczają plagi, od których chcemy się wyzwolić. Naszym ciałom często brak oddechu – winien jest smog. Smog jest nasz – nikt go nam nie przywiózł, nie podrzucił. Nasze dusze dławią się często wiadomościami o czymś, co nazywa się z angielska „hejtem”. To mowa nienawiści, często wulgarna, to wiadomości czasem fałszywe, czasem tylko przekręcone czy wyolbrzymione, zawsze nastawione na to, aby krzywdzić. Tu mówi się, że w internecie część tego paskudztwa jest podrzucona przez tych, którzy chcieliby osłabić Polskę, podzielić Polaków.
Obydwie plagi muszą być czymś dla ekologa nadzwyczaj ważnym. O obydwu trzeba myśleć bez paniki, ale z troską, bez pochopnych samosądów, za to z chrześcijańską nadzieją.

Wsłuchuję się w tą nadzieję, którą przynosi Słowo. Oto cytat z Dziejów Apostolskich (Dz 2, 1-4): Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu.  Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wichru, i napełnił cały dom, w którym przebywali.  Ukazały się im też jakby języki ognia, które się rozdzielały, i na każdym z nich spoczął [ jeden]. i wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić.

Jak my, współcześni mamy się odnaleźć w  tej opowieści ? Patrzmy! Oto wspólnota przeżywa nawiedzenia Ducha, a Duch objawia się jej jako zjawisko fizyczne (wiatr, płomienie). Oto wspólnota doznaje przemiany intelektualnej (znajomość języków). A jeszcze – wspólnota dojrzewa do przemiany moralnej (zgodność słów ludzkich ze Słowem Boga). Jaką drogą dojść do nadziei, że możemy przeżyć podobne przemiany?
Czy tą drogą może być dążenie do prawdziwego dialogu? Dziś jednym z tematów dyżurnych stało się biadolenie nad tym że społeczeństwo podzielone, że nie ma już inteligencji.  W takim spotkaniu pojęć odkryć można wiarę, że inteligencja to jakaś grupa czy warstwa, która mogłaby zapoczątkować zasypanie tej przepaści, która nas poróżniła. A dialog mógłby być narzędziem budowania mostów pojednania.

A co to ma wspólnego ze smogiem? Obecność tej plagi, jej interpretacja, to powracający temat polemik pomiędzy rządem a opozycją. Wracają pytania – czyja wina? I aktualniejsze jeszcze – czy podejmowane środki są właściwe i wystarczające. Więcej tu oskarżeń niż dialogu. A przecież trzeba wywlec i analizować tę podstawową sprzeczność. Wzrost gospodarczy, wzrost konsumpcji, wzrost dobrobytu, oznacza rosnące zapotrzebowanie na energię. Przedsiębiorcy produkujący energię, handlujący energią, środkami jej przesyłania, traktują energię jako  towar – chcą produkować, przesyłać, sprzedawać więcej i więcej. W konkretnych polskich warunkach to oznacza – więcej smogu. I w naszej sytuacji najwięcej przyczyniają się do wzrostu poziomu zanieczyszczeń najbogatsi i najbiedniejsi. Najbiedniejszych nie stać na nowe piece, na dobre paliwo. Ich kominy kopcą. Najbogatsi mają ogromne metraże do ogrzania, dużo jeżdżą ciężkimi dużymi samochodami o dużych silnikach, latają często samolotami. Ich spaliny są wszędzie. Najbiedniejsi niewiele wiedzą o ekologii, niewielki mają wpływ na rządzenie. Najbogatsi mają wpływ na rządy i media, zależą od nich ustawy i kształt opinii. Ekologia obchodzi ich niewiele – nie po to zdobywali swoją pozycję, aby odmawiać sobie czegokolwiek. To oni przewodzą partiom politycznym, które potrzebują sukcesów, aby zwyciężać w wyborach. Tak zwany „hejt”, mowa nienawiści,  to dla nich jedno z narzędzi walki wyborczej. Papież Franciszek klarownie to opisał: „Dramat polityki skoncentrowanej na doraźnych rezultatach, wspieranej również przez konsumpcyjną ludność,  rodzi konieczność krótkoterminowego rozwoju.[…] Wielkość polityczna ukazuje się wtedy, gdy w trudnych chwilach działamy w oparciu o wielkie zasady i myślimy długofalowo o dobru wspólnym.”

Co z tego wynika? Kryzys hejtu i smogu powinien być dla nas sygnałem, że bliski jest kres naszego „krótkoterminowego rozwoju”. Ta środkowa część społeczeństwa, bez najbogatszych i bez najbiedniejszych, musi podjąć kroki dla ocalenia dzieci i młodzieży przed chorobami ciała niesionymi przez smog i chorobami duszy niesionymi przez krzywdzące słowa „hejtu”. I pamiętajmy – dzieci biedne i dzieci bogate oddychają tym samym powietrzem, słuchają tych samych mediów.

Wszędzie, gdzie dochodzi do rozmowy, dążyć trzeba do prawdziwego dialogu. Podczas rekolekcji wielkopostnych w katedrze oliwskiej w 1993 roku ks. Józef Tischner powiedział: „Trzeba umieć słuchać głosów tego świata. Bo dialog to bardziej umiejętność słuchania niż mówienie”.
Przyszły „trudne chwile”, posłuchać więc trzeba, jakie „wielkie zasady” proponuje druga strona, jak widzi „dobro wspólne”. Długofalowa rozmowa o nowych źródłach energii, o węglu i losie górników musi być cierpliwym dialogiem, wysłuchiwaniem stron. I taka musi być rozmowa o rozmowie, o języku braterstwa, który musi zastąpić „hejt”.
A namysł nad językiem to działanie, jakie musi poprzedzać dialog. Dialog zaczynać się musi wewnątrz części wspólnej języka, w tym zasobie pojęć i definicji, jakie akceptują obydwie strony.

Na horyzoncie dialogu jest zawsze jakaś utopia dotycząca dobra wspólnego, jakaś wizja przyszłości. Inteligenci to ci, którzy biorą na siebie odpowiedzialność za jakość dialogu, za samowiedzę społeczeństwa, za język porozumienia. Ani pochodzenie, ani wykształcenie, ani pozycja społeczna czy profesjonalna nie decyduje – kto tu inteligent. Tu decyduje otwarcie sumienia (wyobraźnia miłosierdzia jest blisko!) na te sprawy. A my, katolicy, powinniśmy w dialogu wyprzedzać wszystkich pięknem i klarownością języka, łagodnością nastawienia, cierpliwością, gotowością słuchania. Szkoły pijarów i jezuitów uczyły niegdyś młodzież retoryki – trudnej sztuki pięknej mowy. Spróbujmy wpisać się w te tradycje.
Piotr Wojciechowski