• RiabininCzas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • cop karuzela
  • cytat
  • encyklika karuzela
  • Boska ziemia
  • encyklika
  • Czas przemian i nawrócenia ekologicznego trwa nieustannie. Matka Ziemia i myślenie ekologiczne.
  • Przemówienie papieża Franciszka do uczestników spotkania „WIARA I NAUKA: W KIERUNKU COP26”
  • Ekologia encykliki Fratelli tutti
  • Zielone Słowa BOSKIEJ ZIEMI.To przewodnik porządkujący wzajemne relacje Kościoła katolickiego z tematyką ochrony przyrody, środowiska, klimatu i ekologii.
  • Ekologia to ważna część nauczania Kościoła – wywiad KAI z o. Stanisławem Jaromi

biblioteka laudatosi jp2 biblioteka laudatosi benedykt xvi biblioteka laudatosi kkwpolscesqr

biblioteka laudatosi dol dzielo stworzenia biblioteka laudatosi dol ochrona srodowiska biblioteka laudatosi dol ekologia integralna biblioteka laudatosi dol encyklika laudatosi

Słowa o papieżu, akcentujące każdą dwuznaczność, a pomijające główne przemówienia i dokumenty, tworzą świat fałszywy. Podobnie fałszywa jest narracja o kryzysie w Kościele a pomijająca codziennie tworzone dobro. Może i w tej kwestii bardzo by nam pomógł postulat „czułego narratora”. I komentatora, który jest odpowiedzialny za słowa, którymi tworzy nam świat AD 2022… pisze o. Stanisław Jaromi w tekście opublikowanym w magazynie „Plus Minus” nr 23 z 11-12.06.2022. Nawiązuje on do 7 rocznicy encykliki Laudato si’, zatem w rocznicę jej publikacji, zamieszczamy obszerne fragmenty tego artykułu.  

Mając okazję do podróży po kilku krajach europejskich i licznych spotkań z ludźmi, próbowałem zweryfikować ową tezę, dlaczego tak trudno jest nam zrozumieć Papieża. Zwłaszcza że w naturalny sposób w rozmowach pojawiały się tematy wojny w Ukrainie oraz dotyczące rozumienia wypowiedzi Franciszka. Rozmawiałem ze świeckimi i duchownymi z Włoch, Chorwacji i Słowenii oraz z kilkoma Polakami mieszkającymi od lat w Italii. Oto synteza usłyszanych tez. Mój komentarz będzie na końcu.

Wielu rozmówców stwierdza – wydawałoby się – oczywisty fakt, iż dla Polski sytuacja w Ukrainie to pierwsza od dawna wojna, która nas dotyczy i która uruchomiła w nas pokłady gościnności i empatii. Dla innych, to kolejna wojna po Bałkanach, wojnach w Afryce i Azji Mniejszej. Ostatnio, równie krwawa i okrutna, była wojna w Syrii i Europa Południowa od lat angażuje się w pomoc potrzebujących i uchodźcom.

Przy tym inaczej rozumiemy nauczanie Kościoła o pokoju i wojnie. Encykliki od Pacem in terris Jana XXIII przez Redemptor hominis i Evangelium vitae Jana Pawła II po Laudato si’ i Fratelli tutti Franciszka zmieniły mentalność wielu katolików (zwłaszcza w Europie Zachodniej). U nas w kraju poza niektórymi wątkami nauczania Jana Pawła II nie wpłynęły mocno na myślenie ludzi Kościoła.

W Polsce, Czechach czy na Słowacji doświadczyliśmy komuny i bata Moskwy, zatem łatwiej nam zrozumieć działania Rosji dziś. Pozostali widzieli inną agresję w wymiarach ekonomicznym, politycznym czy wojskowym. Latynosi – agresywnego Wielkiego Brata mieli z Waszyngtonu. Teraz przeszkadza to im jasno ocenić sytuację i trudniej im w moralnych ocenach. Tym bardziej, że rosyjska narracja w mediach jest ciągle mocna.

Niestety od czasu śmierci Polskiego Papieża w najgorętszych debatach eklezjalnych polscy, ale też środkowoeuropejscy hierarchowie, teolodzy i świeccy liderzy raczej nie uczestniczą. Chętnie natomiast przyznają sobie w kraju prawo oceny poglądów innych. Aktywni uczestnicy eklezjalnej debaty publicznej funkcjonują zwykle w swoich „bańkach” medialnych również w swoich krajach.

W ostatnich latach jednoznacznie wybraliśmy ścieżkę konsumpcji i dostatniego życia (kosztem uboższych rejonów świata, środowiska i stałego zadłużania się); zamiast analiz o złożoności globalnego świata interesuje nas raczej popkultura, bohaterowie seriali, celebryci czy supersportowcy. A polityka to nie Gra o tron, finanse nie są Domem z papieru, a życie to nie celebryckie ekscesy w nocnych klubach. I tu pojawia się krytyka takiego stylu życia obecna w KNS od dawna, ale wyjątkowo mocna teraz u Franciszka. I to nas wkurza. Nie lubimy więc mówiącego trudne słowa. A gdy on nie przestaje, odrzucamy i jego. Potem każdą wypowiedź da się skrytykować…

Nie rozumiemy orędzia św. Franciszka z Asyżu, zwłaszcza jego idei braterstwa uniwersalnego wynikającego wprost z Ewangelii. Jednak trzeba mocno podkreślić: choć etyka pracy i nauka społeczna Kościoła przegrywają często z praktyką katolickich przedsiębiorców, cywilizacja miłości ulega cywilizacji śmierci, choć agresywna partyjna polityka rzadko jest troską o dobro wspólne, choć świat nie jest gościnnym domem dla wszystkich jego mieszkańców, a tylu niewinnych, bezbronnych cierpi i doznaje różnorakiego gwałtu, choć stale słychać płacz licznych ubogich i jęk Matki Ziemi… to odrzucenie tego, który to głosi, nic nie zmienia, bo to orędzie Kościoła i przesłanie Ewangelii.

Świat od lat idzie na lewo. Zapisano wiele stron pokazujących, jak widzą nasz rejon świata zachodnia polityka i kręgi opiniotwórcze w Niemczech, Francji, Hiszpanii czy Włoszech. Wygląda na to, że dziś brak im narzędzi, by „ogarnąć” sytuację. I lewicę, i prawicę ogranicza ich „polityczna poprawność” oraz własne koncepcje „nowego wspaniałego świata”, które wojna w Ukrainie skasowała. Głos Franciszka jest inny. Choć czasem zachwycał lewicę lub prawicę, modernistów czy konserwatystów, widać, że nie chce dogadzać nikomu. Może 85-letni Papież jest naiwny i niekonsekwentny, ale widać, jak mocno poszukuje ewangelicznej odpowiedzi na bolączki świata i Kościoła oraz angażuje nas wszystkich w rozeznawanie, jak ją wprowadzać w życie.

Za nami Zielone Święta. W ten dzień Papież Franciszek 7 lat temu podpisał swoją encyklikę napisaną „w trosce o nasz wspólny dom”. W niej po całkiem udanej próbie odpowiedzi na pytanie „Co się dzieje w naszym domu?” i syntezie orędzia Ewangelii Stworzenia pokazuje ludzki pierwiastek kryzysu ekologicznego oraz swój projekt ekologiczny. Powtarza różne zachęty do działania od lat obecne w nauce społecznej Kościoła i kreśli opartą na franciszkańskiej tradycji propozycję nowej duchowości otwartej na problemy czasów współczesnych. W centrum encykliki jest jednak idea ekologii integralnej.

„Ponieważ wszystko jest ściśle ze sobą powiązane, a obecne problemy wymagają spojrzenia, które weźmie pod uwagę wszystkie aspekty globalnego kryzysu, proponuję, by obecnie zastanowić się nad różnymi aspektami ekologii integralnej, która obejmowałaby wyraźny wymiar ludzki i społeczny” – tak zaczyna się rozdział 4. dokumentu. Franciszek dostrzega dysharmonię zarówno wewnątrz osoby ludzkiej, pomiędzy ludźmi, człowieka z istotami żywymi, jak i człowieka z Bogiem. Widzi też liczne toksyny, które zatruwają te kluczowe zależności. Zachęcając do detoksykacji świata relacji, wyznacza kierunki refleksji, bo ten projekt – mówi Papież – ma być krokiem ku nowej syntezie, która przezwycięży „fałszywe dialektyki minionych wieków” (LS 121). Celem jest równowaga wewnętrzna (ze sobą), solidarna (z innymi ludźmi), naturalna (z istotami żywymi) i duchowa (z Bogiem).

Koncepcja ta przeciwstawiona jest „paradygmatowi technokratycznemu”, który wynika m.in. z fałszywego przekonania o nieskończonej dostępności dóbr naszej planety, co prowadzi do ich „wyciskania” aż do ostatecznych granic, a nawet ponad granice. Jako cel wystarcza mu maksymalizacja zysków, a skutkiem jest „obsesyjny konsumpcjonizm” (LS 203).

Papież prosi chrześcijan, by nic ze spraw tego świata nie było nam obojętne, a łącząc perspektywy społeczną i religijną, wprowadza do swego nauczania dwa przeplatające się języki, czyli język analiz ekologicznych i społecznych oraz język religijny i teologiczny. By to właściwie odczytać, potrzeba wysiłku i przekroczenia swojej tradycji i schematów myślenia oraz pewnej empatii i otwarcia na dialog i kulturę spotkania. Niestety, wygląda na to, że ani 7 lat temu, ani dziś nie udaje się owo wzajemne zrozumienie języków, obu wrażliwości i perspektyw oraz dialog dla wspólnego dobra i świata gościnnego dla wszystkich.

Tyle moich notatek z rozmów w drodze. Spisuję je, bo bardzo potrzebujemy głębszej refleksji nad sprawami, jakie dzieją się wokół nas. I nad słowami, jakimi je opisujemy. Jeden z moich włoskich przyjaciół zwrócił mi uwagę na mowę noblowską Olgi Tokarczuk przypominającą znane tezy, że nasze rozumienie świata kształtuje opowieść o nim, jaka dominuje w nas i wokół nas. Widzimy, jak robi to rosyjska propaganda, ale nie zauważamy, że i nasze słowa zmieniają świat. I nasze słowa o Papieżu, akcentujące każdą dwuznaczność (powstałą często wskutek złego przekładu czy nadinterpretacji komentatorów), a pomijające główne przemówienia i dokumenty, tworzą świat fałszywy. I nasza narracja o kryzysie w strukturach Kościoła i grzechach ludzi Kościoła, a pomijająca codziennie tworzone dobro tworzy świat fałszywy. Może jest ona atrakcyjna publicystycznie, może daje tzw. klikalność, ale jaki świat tworzy? Może zatem i w tej kwestii bardzo by nam pomógł postulat „czułego narratora”. I komentatora, który jest odpowiedzialny za słowa, którymi tworzy nam świat AD 2022.

o. Stanisław Jaromi

całość zob. https://www.rp.pl/plus-minus/art36486081-dlaczego-polakom-tak-trudno-rozumiec-franciszka