Kronika

DZIEŃ I, poniedziałek, 17.07.2000
Przyjazd. Nasza baza jest na Hali Krupowej, ale najpierw trzeba do niej dojść. Dzięki deszczowi i ciężkim plecakom nie wbiegliśmy na górę z pędem błyskawicy, ale wchodząc powoli z Sidziny Wielkiej Polany mieliśmy automatycznie zabezpieczoną aklimatyzację. Delikatna smuga gęstej mgły przysłaniała nam cel, ale i tak dotarliśmy, a nawet mieliśmy jeszcze siłę suszyć mokre ubrania i poznawać się w czasie pierwszego w historii obozu REFA 2000 wieczorku zapoznawczego, zwanego popularnie pogodnym.

DZIEŃ II, wtorek
Mokre ubrania nadal się suszą; niektóre się też przypalają. Ta sytuacja wzmaga integrację w schronisku, gdyż nie możemy wydostać się na zewnątrz z powodu brzydkiej pogody. Jedynie popołudniu wyruszamy do naszego kościoła: kaplicy Matki Bożej Opiekunki Turystów wybudowanej pod szczytem Okrąglicy. Naszym wspólnym rozmowom przyświecają bardzo optymistyczne hasła w stylu: jeśli nie zginiesz to przeżyjesz. Spędzamy wieczory przy rytmach słowackich piosenek którymi zaraża nas brat Jaro. Szczególną popularnością cieszy się przebojowe "Slonko Kristovej laski..."

DZIEŃ III, środa
Początek edukacji ekologicznej mamy już za sobą: wiemy po co tu jesteśmy i jakie główne cele będą przyświecać tym dniom. Krzysio-Ptasiek zaczyna śpiewać i opowiadać o latających stworzeniach. Te opowieści są ukojeniem dla ran które odnieśliśmy podczas spaceru do Zawoi Barańcowej, gdzie zwiedzaliśmy Muzeum Przyrodnicze i Ogród Roślin Babiogórskiego Parku Narodowego. Każdy mógł pogłaskać prawie prawdziwą 40-to letnią niedźwiedzicę, poznać geografię i przyrodę tych terenów, a zwłaszcza roślinność okolic Babiej Góry. Przeradzamy się z ekologicznych płomyczków w wielkie ognisko pełne nowej wiedzy.

DZIEŃ IV, czwartek
Dziś rozwój fizyczny i przyrodniczy dopełniamy duchowym studiując Pismo Święte. W trzech kręgach prowadzimy rozważania na temat kariery sportowej chrześcijanina. Opierając się na tekstach św. Pawła w dyskusjach dochodzimy do wielu ciekawych wniosków. Kariera sportowa nie zawsze wyraża się przez ćwiczenia ciała, ale i duszy.

DZIEŃ V, piątek
Zwiedzamy Orawski Park Etnograficzny w Zubrzycy Górnej. Bardzo ciekawe zabudowania np.: tartak wodny, dworek rodzinny z przed paruset lat ukazują obraz dawnego życia ludzi z okolic Babiej Góry. W powrotnej drodze mordercza wspinaczka leśnymi i łąkowymi ścieżkami. Co niektórzy trochę błądzą. Słyszymy po raz pierwszy TAK DALEJ BYĆ NIE MOŻE. Pogodny wieczorek - szerokie uśmiechy na zmęczonych twarzach.

DZIEŃ VI, sobota
TAK DALEJ BYĆ NIE MOŻE po raz drugi. Wyprawa do Zawoi w powrotnej drodze przeradza się w surwiwal. Ulewny deszcz sprawia, że wspinaczka na Policę staje się bardzo trudna. ...ciemno wszędzie, mokro wszędzie, co to będzie... W ciszy ciemnego lasu, podgryzając cebulkę możemy przypomnieć sobie i przemyśleć ciekawe spotkania tego dnia. O legendach, zwyczajach babiogórskich i niezwykłych mieszkańcach tych okolic, opowiadała nam pani etnograf Urszula Janicka-Krzywda. Zaś o. Romuald Wilk pokazał nam elektrownię wiatrową i kolektory słoneczne w klasztorze Karmelitów Bosych w Zawoji Zakamieniu.

DZIEŃ VII, niedziela
Uff... - wreszcie można się wyspać (ciche szaleństwo do 8 rano). Dzisiaj we Mszy św. w Kaplicy pod Okrąglicą uczestniczą również nasi gospodarze Maria i Eugeniusz Ogrodowiczowie oraz inni goście obecni w schronisku. Później: czas relaksu - każdy robi to co lubi - nabieramy energii przed zdobyciem Babiej Góry. Wieczorem: super udane ognisko - przygotowane skecze rozbawiły nas do łez, a ich teksty stały się kultowe. "Nie mów do mnie synu..." Najbardziej pożądanym obiektem stał się misio zrobiony z poduszki.

DZIEŃ VIII, poniedziałek
Stało się. Zdobywamy Królową Beskidów. Ciekawe podejście przez tzw. Perć Akademików. Cały tydzień przygotowań nie poszedł na marne i bez problemów, dając z siebie wszystko dotarliśmy na szczyt (1725 m npm). Piękna była wspólna liturgia odprawiona obok szczytu Babiej na zbudowanym tam skalnym ołtarzu.

DZIEŃ IX, wtorek
Wyprawa na Polanę Malinowe suto zaprawiana jagodami i malinami. Mszę odprawiamy w kapliczce poświęconej partyzantom AK oraz tutejszym mieszkańcom zamordowanym przez wojska hitlerowskie. Po mszy interesująca dyskusja na temat: czy wilk może być moim bratem. Ostatni pyszny obiad przygotowany przez p. Marię - oczywiście (na nasze życzenie) są naleśniki z jagodami. Na koniec dnia pożegnalne ognisko. Ostatnie refleksje, złote myśli, wspomnienia oraz... wspaniałe gwiaździste niebo nad nami.

DZIEŃ X, środa, 26.07.2000
Wyjazd. Wszyscy są smętni, zamyśleni. Trudno jest się pożegnać z przyjaciółmi. Pociesza nas jednak myśl, że to tylko jeden rok i znów będziemy się witać.

Dominika Szymkowiak