Może chrześcijanin, to niekoniecznie tylko ten, który głośno opowiada za – jak to się współcześnie mówi – ruchami „pro life”, ale też ten, któremu nie jest obojętny los kamienia, drzewa i zwierzęcia? - pisze Łukasz Paweł Skurczyński, kaznodzieja świecki z Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. Startujemy z nowym cyklem "ECO-MENIA".

ECO-MENIA. Nowy cykl na swietostworzenia.pl (2)Fot. Flickr.com/CC/elka.cz

SŁOWEM WSTĘPU: OWOCE CHRZEŚCIJAŃSKIEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI

Kilka tygodni temu ukazał się apel chrześcijańskich Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej na temat ochrony stworzenia, wzywający chrześcijan do większego zaangażowania i konkretnej odpowiedzialności za środowisko przyrodnicze. Na efekty i pierwsze "owoce" odezwy zwierzchników Kościołów przyjdzie nam jeszcze poczekać. Warto, żeby informacja i treść listu zwierzchników Kościołów zaistniała w świadomości chrześcijan, pokazując, że zaangażowanie na rzecz przyrody nie jest tylko domeną ekologów i aktywistów, ale obowiązkiem każdego wierzącego człowieka. Warto głębiej zastanowić, się co My możemy wspólnie zrobić, aby nasza działalność na tym świecie i droga do samorealizacji nie wiązała się z zniszczeniem tego, co dookoła, a odpowiedzialność za stworzenie nabrała konkretnej i realnej formy w naszym codziennym życiu.

Chcielibyśmy bliżej przyjrzeć się działalności i aktywności Kościołów zrzeszonych w Polskiej Radzie Ekumenicznej. W duchu szacunku, zrozumienia oraz potrzeby wymiany przemyśleń i doświadczeń poznać różne inicjatywy skupiające chrześcijan w Polsce. Dzięki uprzejmości "fanpage'u" Kościoła Ewangelicko-Reformowanego zamieszczamy dzisiaj "ekologiczne" kazanie Łukasza Pawła-Skurczyńskiego. Jest to także zachęta do refleksji i dyskusji nad "owocami" naszej chrześcijańskiej odpowiedzialności, która ma swoje odzwierciedlenie w otaczającym świecie, życiu i krajobrazie.

Chcielibyśmy nasz nowy cykl ekumenicznych artykułów zatytułować "ECO-MENIA", gdzie z otwartością i bez wyrzekania się własnej tożsamości, będziemy starali się wspólnie spojrzeć na człowieka, stworzenie i współczesne wyzwania stojące przed wyznawcami Chrystusa okiem innych braci w wierze.

KJ/REFA

OSADZIŁEM CIĘ W OGRODZIE, ABYŚ GO UPRAWIAŁ I STRZEGŁ

     Warszawa,   1Mż 2:15    15 IX 2012

    Niebawem nas ogarnie wstrętny mrok i plucha.

    Żegnaj, żywa jasności zbyt krótkiego lata!

    Już jak przeczucie końca do mojego ucha

    Łoskot zrzucanych polan z podwórza dolata.

    […]

    Ten monotonny łoskot coś mi przypomina...

    Tak - to jest gwoździ w trumnę pośpieszne wbijanie.

    Dla kogo? Wczoraj - lato, lecz niedługo - zima...

    Ten tajemniczy hałas dźwięczy jak rozstanie.

To fragment wiersza Charles’a Baudelaire’a pod tytułem Pieśń Jesienna [1]. Zostało nam już niewiele lata. Niebawem nadejdzie jesień. W zasadzie już ją czujemy. Dni robią się coraz krótsze, temperatury niższe, a spanie przy otwartym oknie grozi przeziębieniem. Jeszcze trochę, a kolorowe kwiaty i bujna zieleń natury zamienią się w zwykłą szarość dnia. Często w tym okresie roku humory przestają nam dopisywać; w przeciwieństwie do okresu wiosenno-letniego, w którym zdecydowanie łatwiej o dobry nastrój. Pojawią się stany melancholijne, różnego rodzaju doły lub wręcz depresje. Jeśli wierzyć statystykom, to właśnie w tym okresie pojawia się najwięcej zachorowań na tę chorobę. Otaczająca nas przyroda ma bez wątpienia wielki na nas wpływ…

Jednym z zagadnień, którym zajmują się nauki humanistyczne jest opisywanie opozycji natury do szeroko rozumianej kultury. Natura jest stanem rzeczy, który zastaliśmy, kultura zaś jest przez nas tworzona. Jabłko jest owocem ziemi, szarlotka natomiast jest owocem naszej pracy. Kamień powstanie bez naszego wpływu, my natomiast możemy go tak ociosać, by posłużył nam do wzniesienia budowli. I choć człowiek wywodzi się z natury, uważa siebie za stworzenie innego rodzaju niż zwierzęta, kamienie czy drzewa. Co ciekawe w języku występują zwroty, które podkreślają i utwierdzają tę naszą inność lub, powiedzmy bezpośrednio, „lepszość”. Nie lubimy niekulturalnych ludzi. Takie słowa jak „dziki”, „niecywilizowany”, „człowiek o zwierzęcych obyczajach” wskazują na to, że mamy niejako problem z naturą. Gdy sprawdziłem definicję barbarzyńcy w słowniku, to zauważyłem, że poza wymienionymi przed chwilą cechami przypisujemy mu jeszcze okrucieństwo. A czy niejednokrotnie to nie my, ludzie rzekomo cywilizowani, okazaliśmy się w dziejach tej ziemi bardziej okrutni i bestialscy niż chociażby Indianie?

Najwidoczniej zbyt dosłownie zrozumieliśmy słowa Boga, który do ludzi powiedział: „Rozradzajcie się i rozmnażajcie się, i napełniajcie ziemię, i czyńcie ją sobie poddaną; panujcie nad rybami morskimi i nad ptactwem niebios, i nad wszelkimi zwierzętami, które się poruszają po ziemi” (1Mż 1:28). Albo może zawiodły egzegetyczne zdolności wielkich teologów, którzy tyle wagi poświęcili jednemu hebrajskiemu słowu („kabasz” - „czynić sobie podwładnym”), ekstrapolując jego faktyczną ważność? Bo czy wszechwiedzący Bóg nie zdawał sobie sprawy, gdy wypowiadał te słowa z faktu, że mogą one zostać źle zrozumiane, a w przyszłości być – poniekąd – odpowiedzialne za kataklizmy naturalne lub przeludnienie naszej planety? A może w Edenie „czynienie sobie ziemi poddanej” miało inne znaczenie niż po upadku człowieka? Może dlatego hebrajskie „kabasz” z pierwszego rozdziału Pierwszej Księgi Mojżeszowej jest doprecyzowane w drugim rozdziale. Tam bowiem czytamy: "[W]ziął Pan Bóg człowieka i osadził go w ogrodzie Eden, aby go uprawiał i strzegł" (1Mż 2:15).

Uprawiał i strzegł. To kompletnie inny sposób czynienia sobie czegoś poddanym. Bo choć okazuje się, że zachowujemy w stworzeniu specjalne miejsce, nie jesteśmy zwolnieni z odpowiedzialności za swoje czyny. Zwierzchnictwo i dowodzenie nie oznaczają, że możemy robić to, co nam się podoba; że możemy nie liczyć się ze swoimi podwładnym lub tymi, nad którymi sprawujemy zwierzchność. Czy tego nie uzmysławia nam Bóg, gdy posyłając na świat Króla Króli, Pana Panów jednocześnie tłumaczy nam, że On przyszedł na świat nie po to, żeby mu służono, lecz żeby służyć (por. Mk 10:45)?

U nas w kraju wiele mówi się o pobożności i religijności. Szczycimy się tym, że jesteśmy najmniej zeświecczonym krajem w Europie. W Polsce kościoły nie świecą pustką (nawet protestanckie), a duchowni wypowiadają się w wielu sprawach do gazet lub informacyjnych portali internetowych. Wielu z nas nie wyobraża sobie niereligijnego ślubu lub pogrzebu. Chwilami odnoszę wrażenie, że ta nasz pobożność ogranicza się jedynie do modlitw, pacierzy i ceremonii religijnych. Znam pewnego człowieka, który poszedł do bierzmowania, tylko po to, żeby zostać ojcem chrzestnym syna swojego brata, podczas gdy na co dzień naśmiewa się z ludzi wierzących, a Biblii prawdopodobnie nigdy nie trzymał w ręku. Jesteśmy narodem religijnym i pobożnym, a jakimś cudem to u nas wskaźniki przemocy rodzinnej są najwyższe, a wskaźniki przemocy wobec zwierząt są równie wysokie. Może pobożność nie polega na ilości wypowiadanych zdrowasiek i zaliczonych nabożeństw? Ciekawi mnie, kto z nas tu obecnych segreguje swoje odpady, kto z nas korzysta z ekologicznych żarówek i zakręca wodę, gdy myje zęby… A czy nasza pobożność i religijność nie powinny się również przejawiać w naszym stosunku do stworzenia? Lub jak pisze Apostoł Paweł: "[R]zeczywiście pobożność jest wielkim zyskiem, jeżeli jest połączona z poprzestawaniem na małym" (1Tym 6:6). Może chrześcijanin, to niekoniecznie tylko ten, który głośno opowiada za – jak to się współcześnie mówi – ruchami „pro life”, ale też ten, któremu nie jest obojętny los kamienia, drzewa i zwierzęcia?


ECO-MENIA: Uprawiać i strzec.Czynić sobie poddaną znaczy "uprawiać i strzec". Fot. Flickr.com/CC/Randy OHC

Na zakończenie przywołać chciałem przykazania z dekalogu ekologicznego Franciszka z Asyżu, który bracia franciszkanie opracowali na podstawie jego pism i wczesnych źródeł franciszkańskich. Franciszek pisze: „Bądź człowiekiem wśród stworzeń, bratem między braćmi. Traktuj wszystkie rzeczy stworzone z miłością i czcią. Tobie została powierzona Ziemia jak ogród; rządź nią z mądrością. Troszcz się o człowieka, o zwierzę, o zioło, o wodę i powietrze, aby Ziemia nie została ich zupełnie pozbawiona. Używaj rzeczy z umiarem, gdyż rozrzutność nie ma przyszłości. Tobie jest zadana misja odkrycia misterium posiłku: aby życie napełniało się życiem. Przerwij węzeł przemocy, aby zrozumieć jakie są prawa istnienia. Pamiętaj, że świat nie jest jedynie odbiciem twego obrazu, lecz nosi w sobie wyobrażenie Boga Najwyższego. Kiedy ścinasz drzewo zostaw choć jeden pęd, aby jego życie nie zostało przerwane. Stąpaj z szacunkiem po kamieniach, gdyż każda rzecz posiada swoja wartość” [2].

Tego rodzaju pobożności i religijności życzę Wam, Siostry i Bracia. Amen.

---

[1] Charles Baudelaire, Pieśń Jesienna, tłum. Maria Leśniewska, dostępny w Internecie: http://poema.pl/publikacja/179-charles-baudelaire-piesn-jesienna (14.09.2012).

[2] Zdzisław Kijas OFMConv, Brewiarz Ekologa, WAM, Kraków 2006, s. 24-25.

kaznodzieja świecki, Łukasz Paweł Skurczyński (C)

 Paweł Skurczyńskie i eko-kazanieŁukasz P. Skurczyński - teolog, glottodydaktyk. Od 2012 r. jest świeckim kaznodzieją Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w RP. Ukończył studia w Państwowym Instytucie Języków i Kultur Wschodnich w Paryżu (INALCO) oraz Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej w Warszawie (ChAT). Publikował na łamach "Francuskiego Łącznika", "Jednoty", "Kalendarza Ewangelickiego". Udzielał konsultacji i wywiadów do głównych polskich dzienników ("Gazeta Wyborcza", "Rzeczpospolita"), tygodników ("Gość Niedzielny", "Polityka", "Newsweek"), programów Polskiego Radia oraz stacji telewizyjnych ("Religia.tv").

Tytuł, komentarze pod fotografiami i wstęp pochodzą od redakcji portalu Święto Stworzenia.pl. Fotografia do artykułu na głównej stronie [za:] Ian Britton/FreeFoto.com/CC.

Źródło: Kościół Ewangelicko-Reformowany (facebook).