Mamy poza sobą kampanię wyborczą i wybory samorządowe. Następne – w maju 2019 wybory do parlamentu Unii Europejskiej, potem parlamentarne krajowe, wreszcie prezydenckie w 2020.
Nie zamierzam wróżyć, jakie będą wyniki, ani jak poczujemy się po tym paroletnim maratonie bratobójczych kampanii. Jeden jednak czynnik kształtujący przyszłość  pojawił się już z dużą wyrazistością. Oto kandydaci, politycy, uczestnicy przedwyborczych konwencji i debat coraz bardziej są świadomi, że wyborcy są wrażliwi na sprawy ekologii, gospodarki wspólną przestrzenią i wspólnymi zasobami. Ekologia ludzi obchodzi, wszystkich, a szczególnie młodszych i tych co mieszkają w dużych ośrodkach miejskich.

Żyję dość długo, aby oglądać dzieje z pewnej perspektywy. Rozpoznaję nasz czas, jako chwile szukające swojego sensu. Dekada „Solidarności” 1980-1990, a jeszcze bardziej pontyfikat św. Jana Pawła II wyprowadziły nas na wyżyny ducha i nadziei. Kolejne trzydzieści lat, to nie jest lot z rozpostartymi skrzydłami, to raczej borykanie się z zawrotem głowy, z lękiem wysokości. Ksiądz Józef Tischner powiedział podczas rekolekcji w 1982 roku: Solidarność przechodzi okres próby. Czym może stać się po okresie tej próby? Solidarność, która przeszła próbę, staje się braterstwem. Nasza solidarność powinna stać się braterstwem.

Niechże sobie każda i każdy odpowie, czy przeszliśmy zwycięsko próbę. Czy nie za dużo politykuję w felietonie ekologicznym? Kochani, tyle ile trzeba. Bo trzeba powiedzieć, że jeżeli będziemy chcieli poprawiać to, co jest braterstwem, czy powinno nim być, ekologia powinna być środkiem.
Poprzez troskę o środowisko, żywność, zieleń, krajobraz, brat może obdarować brata czymś dobrym i potrzebnym. Dlatego  powinno cieszyć pojawianie się wątków ekologicznych w kampaniach wyborczych. Dlatego ciąży na nas obowiązek sprawdzania, czy ekologiczne obietnice wyborcze są realizowane, czy okazują się smutną nieprawdą. Procesy ekologiczne są wieloletnie, działania wymagają perspektywy dziesięcioleci. Politycy przeważnie myślą kategoriami kadencji, najbliższych wyborów. Trudno to pogodzić.

Powinno nas też zająć pytania o tę alchemię przekształcania się solidarności w braterstwo, o udział ekologii w tajemnicy tych przemian. Bardzo polecam film jaki teraz wchodzi na ekrany.  
Tego filmu nie można przegapić, stawia on aktualne pytania egzystencjalne i kulturowe. Film dokumentalny Katarzyny Trzaski „Wieś pływających krów” pokazuje świat wiejski oddychający czasem cyklicznym, poddany kolejności urodzin i zgonów, zasiewów i zbiorów, pracy i świętowania. Świat hodowcy krów, polskiego rolnika Stanisława, świat jego rodziny, jego wsi – jest bliską sercu rzeczywistością, zakorzenieniem. Obrazy pól gdzieś nad Biebrzą czy Hańczą, widoki stada idącego z pastwiska do obory przez rzekę, to pocztówki z mojego świata. Do tego świata przybywają obcy. To troje młodych obieżyświatów z Berlina oszukanych przez  ideologie wegetarianizmu, liberalizmu, permisywizmu. Myślą, że są ekologami, że są braterscy, ale   przybywają ze  świata złudzeń wykreowanego przez media i rynek. Są ładni i nazbyt swojej sztucznej ładności pewni. Mieszkańcy podlaskiej wsi patrzą na troje przybyszów jak na dziwne istoty, które urwały się z telewizyjnego ekranu. Niby można ich słyszeć, widzieć i dotknąć, ale prawdziwi być nie mogą.
Ci troje są niby nieszkodliwą trupą błazenków, niby łagodnymi naiwniakami. Ich przybycie odkrywa jednak widzowi, że ten wiejski  świat  jest zagrożony. Przybysze składają mu hołd, zachwycają się. Chcą  być tam, gdzie człowiek żyje jako część natury, wierny cyklom odnawiania się i przemijania. Próbują widzieć w  świecie nad Biebrzą odbicie wiecznego porządku i trwania. Próbują uczestniczyć w pracach w polu i radościach wsi, próbują się porozumieć w paru najprostszych sprawach.

Widz łatwo domyśli się jednak, że berlińczycy tu nie zostaną.  Widz przeczuwa ze smutkiem - tu na Podlasie może przyjść cywilizacja mediów, manipulacji i towaru. Może przyjść i narzucić swoje porządki. Wiejskie dzieci już patrzą przez ekrany smartfonów.
Ktoś może pomyśleć, że uważam postęp techniczny i modernizację za elementy zagrożenia. Nie, widzę jednak, jak niebezpieczna jest modernizacja zredukowana do rynkowych gadżetów, do wychowywania ludzi na konsumentów, jak potrzebna jest inna modernizacja - obejmująca przemianę ludzkich relacji, zwiększanie obszaru ekonomiki daru, akcentowanie w wierze opcji na rzecz ubogich.
W filmie Katarzyny Trzaski intencja i efekt ekranowy są ze sobą w wyraźnym konflikcie – udało się zrobić pyszną komedię o spotkaniu dwu światów, nie udało się przekonać mnie, widza, że te dwa światy pozostają w jakiejś równowadze, że każdy przychodzi ze swoją prawdą, równie dobrą jak druga.

Jest taka poruszająca scena w filmie „Wieś pływających krów”. We wsi do trójki przybyszów z Niemiec przyłącza czasem się ich równolatka, dziewczyna ze wsi, ładna jak oni, bezpośrednia i śmiała jak oni. Jeden z chłopaków wyraźnie się jej podoba. Jest moment, kiedy na wiosennej trawie, na rozłożonym pledzie leżą we czworo. Młodzi podobnie uśmiechają się do siebie w ciszy, mrużą oczy do słońca. Są razem, cztery bliskie sobie istoty ludzkie. A gdzie tam bliskie! Dalekie od siebie, dalekie od braterstwa.
Tamci troje z Berlina wydają się w naszych oczach plotącymi gazetowe komunały kukiełkami. Są nieodpowiedzialni  i nijacy. Ta ze wsi, to człowiek dźwigający dramat. Miała męża, zginął w wypadku samochodowym. Sama wychowuje dzieci. Ma pracę, tęskni za dobrą odmianą własnego życia. Zaraz siądzie na rower i pojedzie do swoich obowiązków. Ta chwila jest dla niej czymś innym niż dla tamtych milusińskich. Tamci wrócą w finale do wielkiego miasta, będą prowadzili rozdwojone życie – praca dla systemu – aby zarobić. Ekologia jako magia i złudzenie w chwilach wolnych.  
Żadnej symetrii. Fałszem jest skwitować – ci sympatyczni i ci sympatyczni, niechaj każdy żyje po swojemu. Filozofia równoważnych prawd to ograny zabieg manipulacyjny próbujący przemycić do salonu jakieś kłamstwo. Braterstwo zdegradowane do hasła politycznego  to zaprzeczenia braterstwa, Ekologia zamieniona w towar, zabawkę, rozrywkę, to zaprzeczenie ekologii.
Piotr Wojciechowski