Polesie to kraina niezwykła, jeśli wierzyć słowom przedwojennego tanga Artura Kosteckiego - zaczarowana. Jak słusznie ktoś przede mną zauważył, na Polesiu było i chyba nadal jest, najrzadsze zaludnienie, najgorsze gleby, najniższy dochód na mieszkańca, tylko bagien nigdy tutaj nie brakło. Choć jeśli nadal prowadzona byłaby tu gospodarka taka, jak ją zaplanowano w PRL-u, to możliwe, że i bagien by zabrakło. Chwalić Pana, czy to katolickiego, prawosławnego czy unickiego, czy też Jahwe lub Allacha, (a wszyscy oni byli lub są nadal czczeni na Polesiu) bagna na Polesiu się ostały. A w nich jedna z największych w Europie, a na pewno największa w Polsce populacja żółwia błotnego zwanego z rosyjska "ćeriepacha". Jeśli wierzyć Andrzejowi i Sławomirze Jabłońskim (a nie ma podstaw by im nie wierzyć, gdyż badali poleskie żółwie przez wiele lat) populacja tego gada na terenie polskiego Polesia wynosi około 700 osobników.