Dlaczego polowanie, które jest jedną z najstarszych form aktywności człowieka budzi nagle tyle złych emocji? Dlaczego zwyczaje i tradycje, które kształtowały się przez wieki nagle stają się odrażające i godne potępienia? Dlaczego wreszcie, ten sposób pozyskiwanie mięsa zwierząt powoduje daleko idącą dezaprobatę, nawet u osób jedzących na co dzień mięso zwierząt hodowlanych? Zapraszamy do dyskusji! Łowiectwo spotyka się z dezaprobatą już nie tylko radykalnych grup obrońców praw zwierząt, ale coraz szerszych kręgów społecznych, w tym głównie młodzieży. Fora internetowe, które są lustrem odbijającym emocje, w przypadku komentowania łowiectwa, stają się najczęściej długą litanią wyzwisk i złorzeczeń kierowanych pod adresem myśliwych.

 Poziom społecznej niechęci jest na tyle wysoki, że w roku 2010, główny kandydat ubiegający się o fotel prezydenta RP, musiał publicznie zadeklarować zaprzestanie uczestnictwa w polowaniach. Jednocześnie nagłaśniane i mocno krytykowane są przypadki zaangażowania w polowania księży, odprawiania specjalnych nabożeństw przed polowaniami, błogosławienia myśliwym i błogosławienia pokotu. Dla niewtajemniczonych, pokot to ułożone rzędami ciała upolowanych zwierząt. Księża odprawiający modły nad świeżo zabitymi zwierzętami to mocno bulwersujący widok.

Coraz więcej osób intuicyjnie odczuwa, że myślistwo jest złe. Skoro jest zło, to zapewne jest ono efektem grzechu. Spróbujmy się w takim razie zastanowić, gdzie w łowiectwie tkwi grzech, o ile w ogóle grzech jest tam obecny. Poszukajmy go. Może się przecież okazać, że się mylimy, że nasza intuicja tym razem źle nam podpowiada.

 

Trop pierwszy - nie zabijaj!

Piąte przykazanie stało sie hasłem często używanym przez obrońców praw zwierząt. Możemy je spotkać na ulotkach i plakatach sprzeciwiających sie myślistwu, często pada jako argument w dyskusjach o łowiectwie. Najczęściej jest używane przez osoby reprezentujące dość radykalne poglądy i co ciekawe, przez osoby, które deklarują się jako ateiści lub agnostycy. Jest to zatem z ich strony dramatyczne wołanie do katolickiej reszty społeczeństwa, wołanie przy użyciu powszechnie rozpoznawalnego dla naszej cywilizacji kodu znaczeniowego.

Według biblistów, piąte przykazanie brzmiało w oryginale „nie morduj” i odnosiło się do ludzi, a nie do zwierząt. To w oczach wielu osób wyklucza zasadność obwiniania myśliwych o popełnianie grzechu zabijania. Jeżeli jednak nas takie wytłumaczenie nie satysfakcjonuje i empatycznie chcemy objąć przykazaniem „Nie zabijaj” także większość zwierząt to albo musimy zaakceptować radykalną ideologię wegańską, co jest sprzeczne z nauką płynącą z Biblii, albo musimy wprowadzić jakieś kryteria podejmowania decyzji, jakie zwierzę, kiedy i dlaczego wolno nam zabić. Musimy tak uczynić bo nie możemy zakazać i uznać za obciążone grzechem uśmiercanie zwierząt w celu zapewnienia człowiekowi pokarmu, albo w obronie własnej. Ale skoro dopuszczamy takie przypadki, to łowiectwo nie wkracza w obszar grzechu. Mięso upolowanych zwierząt służy bowiem za pożywienie, skóry do okrycia, a  odstrzał bywa też prowadzony ze względu na zapewnienie człowiekowi bezpieczeństwa, czyli działania myśliwych nie łamią piątego przykazania. Nie możemy powiedzieć, że łowiectwo jest grzechem tylko dlatego, że w jego efekcie zwierzęta zostają zabite.

Trop drugi - Święty Hubert

Drugim tropem jakim podążam z nadzieja rozwikłania naszej zagadki będzie postać patrona myśliwych Św. Huberta. Szybko zauważymy, że w zasadzie powinien on być „antypatronem”, gdyż jego marsz ku świętości rozpoczął się gdy porzucił myślistwo. Owszem wcześniej oddawał mu się bez opamiętania, całe dnie spędzając w kniei i polując. Dziś nazwalibyśmy go człowiekiem owładniętym pasją. Niestety tak wielką, że stała się nałogiem, jakimś bożkiem, który przejął władzę nad Hubertem. Dopiero gdy na jego drodze stanął w niebiańskim blasku biały jeleń z krzyżem pomiędzy rogami Hubert nawrócił się, zerwał z grzesznym życiem, zerwał z myślistwem i wyruszył w swoją apostolską podróż, która zaprowadziła go do świętości.
Bez cienia wątpliwości możemy powiedzieć, że Hubert gdy oddawał się z zapamiętaniem myślistwu to grzeszył. Grzeszył przeciw pierwszemu przykazaniu, znajdując w polowaniu bożka, którego stawiał ponad Stwórcą. Jednak tak głęboką namiętność, która staje się ważniejsza od Boga nie musi i najczęściej nie jest domeną wszystkich myśliwych. Nie jest też zarezerwowana wyłącznie dla nich. Ten typ chorobliwej pasji możemy znaleźć również wśród dużego procenta osób nie mających z łowiectwem nic wspólnego.
Święty Hubert to fałszywy trop. Nie wolno nam mówić, że myśliwi z natury rzeczy łamią pierwsze przykazanie, choć w gronie myśliwych i tacy zapewne się znajdują.

Trop trzeci - to co najbardziej oburza...

Pozostaje podjąć trzeci trop podpowiadany przez intuicję i zarazem przez emocje. Prowadzi on w stronę tego co najbardziej oburza, denerwuje i boli. W stronę motywu jakimi kierują się myśliwi, a jest nim chęć zapewnienia sobie rozrywki, rekreacji, relaksu, przyjemności. W tym odczuciu nie jestem osamotniony, śmiało można powiedzieć, że podobnie czuje znakomita większość przeciwników polowań.

Skoro tak wiele osób dostrzega zło, to zapewne u jego genezy leży grzech. Ale jaki grzech, przeciw któremu przykazaniu? Co złego jest w rozrywce, rekreacji, relaksie, przyjemności? Przecież już w Księdze Wyjścia Bóg nakazuje człowiekowi odpoczynek: "Sześć dni będziesz pracował, a dnia siódmego zaprzestaniesz pracy, aby odpoczęły twój wół i osioł i odetchnęli syn twojej niewolnicy i cudzoziemiec." (Wj 23:12). Tak Stwórca ustanawia szabat czyli czas odpoczynku. Natomiast w Ewangelii według św. Marka czytamy słowa Jezusa: «To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu." (Mk 2:27). Jezus w ten sposób zwraca uwagę na to, że szabat to czas ofiarowany przez Boga dla człowieka. Gdzie w takim razie miejsce na grzech?

Z pomocą przychodzi tu sam papież Benedykt XVI. Jeszcze w latach osiemdziesiątych Joseph Ratzinger pisał:

W opowieści o stworzeniu szabat przedstawiony jest jako dzień, w którym człowiek w wolności uwielbienia uczestniczy w Bożej wolności, w Bożym odpoczynku, a tym samym w Bożym pokoju. Świętowanie szabatu oznacza świętowanie przymierza. Oznacza powrót do źródła, usunięcie wszelkich nieczystości, którymi przesłoniły je nasze dzieła. Szabat oznacza zarazem wyruszenie ku nowemu światu, w którym nie będzie już niewolników i panów, a tylko wolne dzieci Boże - ku światu, w którym ludzie i zwierzęta będą po bratersku uczestniczyć w Bożym pokoju i Bożej wolności. [NA POCZATKU BÓG STWORZYŁ, Cztery kazania o stworzeniu i upadku. Joseph Ratzinger, Benedykt XVI - Wyd. Salwator, Kraków 2006, s. 39]

Jakże to odmienny obraz czasu odpoczynku, od tego który proponują nam myśliwi! Nie można uczestniczyć w Bożej wolności, w Bożym pokoju i w adoracji stworzenia poprzez jego niszczenie, uśmiercanie i zabijanie. To całkowite zaprzeczenie logiki szabatu czyli czasu danego nam po to by mogła w nas rozkwitać miłość do ludzi, do świata stworzonego i do Boga.

Nie chcę używać mocnych słów, ale trudno znaleźć inne określenie jak profanowanie Bożego planu. Joseph Ratzinger pisał: 

Odrzucając rytm wolności i odpoczynku, który pochodzi od Boga, człowiek zapomniał o tym, że jest obrazem Boga, a tym samym podeptał świat. [NA POCZATKU BÓG STWORZYŁ, s. 40]

Najprawdopodobniej więc, myślistwo to grzech przeciw trzeciemu przykazaniu, sięgający głęboko, do samego sensu szabatu. Będąc formą rozrywki, rekreacji i wypoczynku, traktowane jako sport lub hobby, łowiectwo staje się wiec grzechem przeciw istocie Bożego projektu jakim jest całe stworzenie nie wyłączając z niego człowieka.

***

Powyższe rozważania próbujące ocenić łowiectwo w oparciu o etykę chrześcijańską są oparte na moich intuicjach. Pozostaje jednak mieć nadzieję, że narastający problem braku akceptacji dla praktyk myśliwskich zachęci również teologów i etyków chrześcijańskich do pochylenia się nad tym tematem.

JBS

Fot. na głównej stronie - aut. NechakoRiver /Flickr.com/CC.

{rscomments on}