jan szycie dżdżo200pxCzyli o: Dżdżownicy, Oszczędności, Miłości i Skarbie Państwa – Co te wszystkie dobra mają wspólnego z ekologią a właściwie sozologią? Jak zwykły dzień może stać się niezwykły i bardziej kolorowy? - pyta Jan Kocieniewski, architekt krajobrazu, rzemieślnik i REFowiec. Daje przykład, co można zrobić ze starymi ubraniami i pisze, jak maskotka dla ukochanej córki stała się pretekstem do przemyśleń o ważnych problemach. Np. o tym, co jest dobrem narodowym, które warto chronić za wszelką cenę. I co nas pozytywnie "napędza" do robienia dobrych rzeczy: rodzinnych, prospołecznych i proekologicznych.

Zacznijmy od początku obecna na zdjęciu maskotka to dżdżownica. Piszę ten tekst na gorąco zaraz po wręczeniu jej córce, więc dżdżownica nie ma jeszcze imienia. Przytulanka jest zrobiona z nadmiernie rozciągniętych rajtuz mojej córki w kolorze fioletowym (ulubiony kolor córki). Nie znaleźliśmy waty ani starych szmat, więc zdecydowałem się poświęcić moje stare podarte kalesony. Na nie też już przyszedł czas. Oczka to stare guziki wykradzione z babcinej puszki. Proszę zauważyć że całkiem przypadkiem stało się tak że dżdżownica ma w środku mufkę, dla niewtajemniczonych w dużym skrócie: dżdżownice są obojnakami a z mówki będą młode dżdżowniczątka.

W życiu ciągle jest tak, że Duch Święty próbuje nas inspirować, nawołuje, czasami krzyczy! Postanowiłem że tym razem nie ulegnę konformizmowi...

W rozciągniętych rajtuzach źle się chodzi bo ciągle spadają. Dzisiejszego dnia miara się już przebrała córka mocno zaprotestowała, a żona kazała wyrzucić rajtuzy do śmieci. Zasugerowałem żeby nie wyrzucać bo można z tego zrobić węża. Żona była sceptyczna. Córka wyczuła różnicę poglądów, więc też się skrzywiła. Rajtki wylądowały w koszu! Na chwilę pogodziłem się z losem. Ale zaraz znowu mi się smutno zrobiło, że wyrzucamy dobre rajtki które rozciągnęły się tylko na pupie. W życiu ciągle jest tak że Duch Święty próbuje nas inspirować, nawołuje, czasami krzyczy! Postanowiłem że tym razem nie ulegnę konformizmowi. Wyjąłem rajtki z kosza. Dziecku nie trzeba było dwa razy powtarzać, po chwili już szukaliśmy tasiemki na języczek i wybieraliśmy guziki na oczy i nos. Szmat nie było, jak już pisałem. Zaczęliśmy szyć to znaczy ja szyłem a córka kibicowała. Prawdę powiedziawszy szybko się znudziłem a poza tym miałem „swoją” robotę. Zacząłem kombinować jak tu się wyłgać z dodatkowych guzików na nos i języka-tasiemki. No przypomniałem sobie że w kulturze chrześcijańskiej wąż jest „nie bardzo”. Bóg Ojciec wprowadził przecież nie przyjaźń pomiędzy potomstwo węża a potomstwo niewiasty. Więc wpadłem na pomysł dżdżownicy.

Trzeba powiedzieć że przytulana okazała się hitem! Zaraz po zrobieniu dowiedziałem się że dżdżownica robi „dży-dżu--dży-dżu”. I była to okazja, żeby opowiedzieć o tym, że gleba jest ważna, że dżdżownice ją spulchniają a więc pomagają roślinom. Niestety okazało się, że dżdżownice nie zjadają tych paskudnych „szlimanów”.

Bez gleby nie ma zbiorów i jest głód. Prawidłowy profil glebowy żyznej ziem kształtuje się bardzo długo. Prędkość samooczyszczania się gleby wynosi kilka tysięcy lat. Trzeba [więc] wykrzyczeć: To dobro narodowe, zapomniane i niedoceniane!

Warto wspomnieć że bez gleby nie ma zbiorów i jest głód. Prawidłowy profil glebowy żyznej ziem kształtuje się bardzo długo. A jak udało się znaleźć w „internetach”: „ Hipokrates (377 r. p.n.e. ) powiedział "Prawidłowy rozwój człowieka, zwierzęcia i rośliny zależy od jakości gleby" .Andre Voisin (1963 r.) uznał że "Cywilizacje rozwijają się i umierają razem ze swoją glebą". Prędkość samooczyszczania się gleby wynosi kilka tysięcy lat.” W Polsce w porównaniu z krajami zachodnimi gleba jest relatywnie w dobrej kondycji. Trzeba wykrzyczeć że jest to dobro narodowe zapomniane i niedoceniane. No bo przecież rola jest „obciachowa”, a rolnicy niewykształceni – taki jest stereotyp. Oczywiście można powiedzieć że to nieprawda ale wspomnieć można choćby powiedzenie „że coś jest wieśniackie”. I już. Wystarczy. Żeby ze świadomości społecznej wymazać podstawę jej materialnego bytu. Żeby zohydzić najbardziej zdroworozsądkową część naszego narodu.

W Polsce wystarczy powiedzieć, „że coś jest wieśniackie”. I już. Żeby zohydzić najbardziej zdroworozsądkową część naszego narodu.

Ja wiem że nie wszyscy wykazują się taką kreatywnością w robieniu zabawek. Chm… właściwie to piszę o tej dżdżownicy z taką dumą, ponieważ zazwyczaj sam się nie specjalnie wykazuję. Mimo że moja świętej pamięci mama była krawcową i szyła nam takie zabawki. Co prawda nie byliśmy zbyt zamożni i nie było specjalnie dostępu do zabawek, to jestem przekonany, że jej motywacje były gdzie indziej.
W tym momencie chciałbym zrobić małą dygresję. Wkurza mnie gadanie o segregacji odpadów i kupowaniu zdrowej żywności. Ilekroć słyszę zachęty tylekroć czuję wyrzuty sumienia i buntuję się bo odczuwam że ktoś mnie do czegoś przymusza. Jestem bardzo zapracowany. Często nie wiem w co włożyć ręce. Mam poczucie że naszą uwagę odciąga się tymi eko-gadżetami od rzeczy naprawdę ważnych. Ale...

Otóż wielu ludzi zadaje sobie trud związany z pozyskaniem żywności ekologicznej prosto od rolnika a nie z fabryki. Dużo ludzi segreguje odpady. Wielu znajduje czas na różnego rodzaju aktywności: rodzinne, prospołeczne i proekologiczne. Jak to się dzieje? Skąd mają siłę i czas?

 

Chodzi o miłość. To miłość jest inspirująca i daje siłę do "przenoszenia gór".

Wracając do mojej mamy odpowiedź jest dość powiedziałbym sztampowa. Chodzi o miłość. To miłość jest inspirująca i daje siłę do przenoszenia gór. Myślę że cokolwiek będę robił, a motywacją będzie coś innego niż miłość, to tylko się spocę i sfrustruję. Nawet jak coś będzie szło, to w końcu pojawi się „wypalenie”.

No to teraz pytanie: co z tą miłością. Ja na razie jeszcze nic nie podpowiem…

Jan Kocieniewski

jan szycie dżdżo