Nie jest łatwo porządnie pisać o naszej relacji do zwierząt… właściwie oceniając nowe osiągniecie nauki, uwzględniając zmieniającą się wrażliwość społeczną, mając świadomość niezdążania refleksji filozoficznej i etycznej.
Tym cenniejsze są takie próby. W ostatnim tygodniu zanotowałem dwie bardzo udane.
To teksty Elżbiety Wiater i Szymona Hołownii.

Najpierw Szymon Hołownia w swoich newsweekowych sądach ostatecznych opisał „rytualny ubój kasy”. Okazuje się, że w Polsce pod przykrywką opcji dopuszczających obój zwierząt według zasad przewidzianych w judaizmie czy islamie funkcjonują liczne ubojnie, które zarzynają zwierzęta (wbrew ustawie o ochronie zwierząt) i eksportują takie mięso (bo przecież islam i judaizm nie są u nas specjalnie liczne).
Pan Szymon mocno przypomina, że „jednym z warunków spełnienia człowieczeństwa jest życie w zgodzie i harmonii z resztą stworzeń” i wzywa do bojkotu konsumenckiego produktów owych firm.

Potem na Deonie pisała na nasz temat Elżbieta Wiater przypominając, że „Głęboko wpojone poszanowanie dla ludzkiego życia wcale nie kłóci się z szacunkiem dla istnienia pozostałych stworzeń - wprost przeciwnie. Dostrzeżenie wartości mojego własnego istnienia, pozwala mi widzieć ją w także w istnieniu drzewa, mrówki czy kota…” W tle tych stwierdzeń pojawia się tekst „W środę – Środa”, gdzie najbardziej medialnie promowana polska profesorka etyki wykorzystuje cierpienie zwierząt do pokazania swych znanych fobii antyreligijnych. Stąd tym cenniejsze są  stwierdzenia Pani Eli: „Problem wrażliwości na cierpienie "braci mniejszych" nie jest kwestią związaną z religią i nie stoi w sprzeczności z obroną życia nienarodzonych. Jest to problem grzechu: chciwości (bo z niej wynika fakt istnienia ubojni rytualnych, które de facto są fabrykami śmierci), gniewu (którego ofiarą padają maltretowane zwierzaki) czy lenistwa (jeśli chodzi o zwierzęta głodzone czy zaniedbane). A często także zwyczajnej głupoty, jak w przypadku ludzi kupujących sobie pupila na fali mody, a potem wyrzucających go z domu, kiedy moda minie. I tych wad nie wyleczy się wmawianiem, że zwierzęta są nam równe. Nie są. Dlatego mamy zachowywać się wobec nich odpowiedzialnie.”

sj