Nawiązując do Apelu o Ochronę Stworzenia, jako „wydarzenia bez precedensu w polskim Kościele” o ekozadaniach dla Kościoła pisze Justyna Barańska na łamach Magazynu Kontakt - wydawanego przez warszawski Klub Inteligencji Katolickiej czasopisma społeczno-kulturalnego. Autorka to historyczka, działaczka społeczna, publikuje czasem tu i ówdzie, mieszka we Wrocławiu. Pyta odważnie czy „kościelna ekologia” to domena lewicy, czy prawicy? 

 

Apel ten porusza wiele kwestii, wobec czego warto zapoznać się z oryginałem. Odwołuje się do biblijnych źródeł i podkreśla wagę działań proekologicznych, nie tylko ze strony działaczy zaangażowanych w ochronę środowiska, ale wszystkich ludzi oraz władz. Podnosi problem odpadów, ochrony lasów oraz zagrożonych gatunków, stosowania technologii ekologicznych i ochrony zasobów morskich. Nawołuje do unikania nadmiernej konsumpcji i do „mądrej ascezy”.

Można żałować, że autorzy apelu nie odnieśli się do jeszcze kilku spraw. Pierwszą z nich są zmiany klimatu – problem przez wielu słabo poznany, a przez rozmaitej maści szarlatanów wręcz negowany. Druga to ochrona dzikiej przyrody. W apelu nie poruszono też problemu stosunku do innych, niż człowiek, stworzeń. Choć nie należy utożsamiać działalności ruchów prozwierzęcych i proekologicznych, w wielu kwestiach panuje między nimi zgoda. Wielu ludzi – również chrześcijan – nie jest świadomych choćby tego, jak wiele aspektów związanych z ochroną środowiska łączy się z wegetarianizmem, sądząc, że najważniejszym powodem niezjadania zwierząt jest sentyment i niechęć do ich zabijania. Nie należy lekceważyć tej motywacji, ugruntowanej niekiedy również biblijnie (w Raju wszyscy byli wegetarianami!), warto jednak zauważyć, że niespożywanie mięsa pomaga znacząco zmniejszyć ilość wody potrzebnej do produkcji żywności. Wyżywienie roślinożercy wymaga znacznie mniejszego areału zajętego pod uprawę, niż wyżywienie mięsożercy. Wegetarianizm przeciwdziała też klęsce głodu na świecie – podkreślał to ONZ, apelując o zachowywanie diety wegańskiej. Ponadto wielkie fermy produkujące mięso stanowią zagrożenie dla środowiska, a zwierzęta są na nich przetrzymywane w bardzo złych, pełnych cierpienia warunkach. Tych aspektów nie są raczej świadomi w większości publicyści katoliccy (z wyjątkiem katolików-ekologów), dla których wegetarianizm często jest przykładem dziwacznej skrajności, w jaką popadają ekolodzy. Można więc żałować, że Kościoły chrześcijańskie w Polsce nie zasygnalizowały choćby problemu dobrego stosunku do zwierząt.

Apel Kościołów nie doczekał się zbyt licznych komentarzy w mediach. Najszerzej potraktowano go – co zrozumiałe – na portalu internetowym chrześcijańskich ekologów „Święto Stworzenia”, prowadzonym przez Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu. (…)

Odrębnym zagadnieniem jest zaangażowanie chrześcijan (a węziej – katolików) w działalność ekologiczną. Na świecie mamy tego liczne przykłady. Wiele zgromadzeń zakonnych podjęło działalność na rzecz środowiska, powstały też organizacje ekologiczne zrzeszające katolików świeckich, nie wspominając już o wierzących zaangażowanych w ruchy niemające charakteru religijnego.

Katolicy z całego świata mają nawet (obok kanonizowanych patronów ekologii, takich jak św. Franciszek i św. Kateri Tekakwitha) swoją niekanonizowaną męczennicę za sprawę ekologii i ubogich jednocześnie. Siostra zakonna Dorothy Stang została zamordowana w roku 2005 w Brazylii za bezkompromisowe zaangażowanie na rzecz amazońskiej dżungli i mieszkańców tamtych okolic.

W Polsce zakony nie podejmują – z wyjątkiem franciszkanów konwentualnych – działalności na rzecz środowiska, choć wśród tych, które mają charakter międzynarodowy, wiele posiada struktury działające na rzecz ekologii, pokoju i sprawiedliwości społecznej na świecie. Zaangażowanie proekologiczne w Polsce zamierza podjąć powstające aktualnie zgromadzenie żeńskie Sióstr Maryi Misjonarek Pokoju. Choć nie prowadzą jeszcze takiej działalności, jedna z sióstr współpracuje ze świecką organizacją ekologiczną. Spośród kościelnych organizacji zrzeszonych w Ogólnopolskiej Radzie Ruchów Katolickich profil ekologiczny ma jedynie wspomniany Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu, działający od ponad trzydziestu lat.

Jeśli chodzi o dbałość o środowisko w życiu codziennym, pozostawia ona w Polsce wiele do życzenia. Można jednak mieć nadzieję, że wielu gorliwym katolikom świeckim i zakonom nie jest ona obca ze względu na wiążący się z nią wymiar ubóstwa i ograniczenia konsumpcji – owej „mądrej ascezy”, do której nawołuje wspomniany na wstępie apel. Z konkretnych prośrodowiskowych zachowań polskich zakonników można wymienić termomodernizację klasztoru benedyktynów w Tyńcu czy pozyskiwanie energii z wiatraków w klasztorze karmelitów w Zawoi.

I – na koniec – czy „kościelna ekologia” to domena lewicy, czy prawicy? Choć autorka identyfikuje się osobiście zarówno z ruchami ekologicznymi, jak z lewicą, Kościół w swojej mądrości wskazuje odpowiedzialność za Ziemię jako istotne zagadnienie dla każdego chrześcijanina i obowiązek płynący z wiary. Warto o tym przypominać tym, którzy jakiekolwiek napomknięcie o kwestiach ekologicznych traktują jako wyraz niepożądanego „lewactwa”.

całość w Magazynie Kontakt