Mój list do autora tekstu o „smoleńskiej ekologii” wywołał sporą dyskusję. Jednak większość dyskutantów odczytała w nim jedynie to, co chciała skrytykować. Pomijano zwykle to, co w nim najważniejsze: propozycję nowej perspektywy w rozwiązywaniu konfliktów ekologicznych, przyrodniczych i społecznych. Opiszę ja zatem raz jeszcze… Według mnie nie uda się ochrona miejsc przyrodniczo cennych bez zdobycia do tego miejscowych ludzi. Jak pisałem, zrozumiałem to daleko nad Amazonką, ale i przeczytałem w tekstach nauczania społecznego Kościoła katolickiego. Powodzenie mają tylko te projekty ochrony przyrody i zasobów naturalnych, które wesprą mieszkańcy cennego terenu.

 

1) Według mnie nie uda się ochrona miejsc przyrodniczo cennych bez zdobycia do tego miejscowych ludzi. Jak pisałem, zrozumiałem to daleko nad Amazonką, ale i przeczytałem w tekstach nauczania społecznego Kościoła katolickiego. Powodzenie mają tylko te projekty ochrony przyrody i zasobów naturalnych, które wesprą mieszkańcy cennego terenu. Oni muszą w swej okolicy zobaczyć skarb i dziedzictwo, jakie otrzymali w darze i które powinni zachować dla swego dobra i dla przyszłych pokoleń.
Tym bardziej, że żyjemy w kraju, w którym (poprzez cały splot wydarzeń historyczno-politycznych na czele z wojnami światowymi) utraciliśmy wiele naszych dóbr kultury, do najcenniejszych dóbr jakie posiadamy należą nasza przyroda, krajobraz i zasoby naturalne, a jest to dziedzictwo wspaniałe z którego powinniśmy być dumni i robić wszystko, aby je zachować.

2) W Polsce w wielu miejscach to się nie udaje, mimo działalności różnych ekspertów i zaangażowania przyrodników i ekologów. Więcej, stało się coś bardzo niebezpiecznego: zaczęto ekologów postrzegać jako wrogów, terrorystów, oszołomów, naiwniaków z miasta itd.  Nie wchodząc w analizę powodów powstania takich obrazów, jasne jest, że nie służy to sprawie ochrony przyrody, nie sprzyja dialogowi społecznemu czy współpracy dla wspólnego dobra.

3) Owa współpraca dla wspólnego dobra jest dla mnie kluczowa. Dlaczego w kraju kolebce Solidarności o nią tak trudno? Odwiedzając różne miejsca w kraju łatwo trafić na miejsca konfliktów, gdzie w tle znajdują się kwestie ekologiczne. Czasem jestem proszony o włączenie się w ich rozwiązanie i wiem, że zwykle nie jest to łatwe. Nie jest łatwe bo zamiast o wartościach i dobru wspólnym nauczyliśmy się widzieć jedynie interesy; nie jest łatwe bo nie słuchamy się nawzajem tylko ostro atakujemy i obrażamy… bo włączamy kalki polityczne i klucze partyjne... bo „rozmawiamy” poprzez procesy sądowe i wzajemne oskarżenia. I dlatego jest mój stanowczy sprzeciw dla naznaczających i obraźliwych określeń typu „smoleńska ekologia”.

4) I mnie zarzucono, że nie podejmuję dyskusji z argumentami red. Wajraka. Oczywiście zrobiłem to świadomie. Co bowiem więcej mogę dodać do tego co napisałem w różnych miejscach o konflikcie nad Rospudą, gdzie jednoznacznie wsparłem argumenty i działania przyrodników? Co mogę powiedzieć nt. susłów pod Świdnikiem, gdzie każdy ekspert daje inną ekspertyzę?  Kilka zdań poświęciłem Puszczy Białowieskiej, która wydaje się najważniejszym tematem pytając: Czy mieszkańcy okolic Białowieży są szanowani jako gospodarze tej wyjątkowej części świata? Czy szanuje się ich tradycje związane z tą ziemią i jej bogactwami? Chciałem usłyszeć coś dobrego o jej mieszkańcach i... nie usłyszałem.

5) Rozległe spectrum nauk współczesnych odkrywa przed nami wielkie bogactwo i zróżnicowanie żywego świata, pokazuje różnorodność biologiczną jako kluczową wartość, gdzie człowiek jest najważniejszym partnerem odpowiedzialnym za jej zachowanie; jednocześnie odkrywa jak bardzo tradycyjne rolnictwo, ogrodnictwo czy leśnictwo pomagało w tym zadaniu.
Jednocześnie nauka społeczna Kościoła każe nam godzić "ekologię przyrodniczą" z "ekologią ludzką" czyli ochronę przyrody i troskę o zasoby naturalne świata umieć łączyć z dynamiką gospodarki i finansów oraz etyką mając na uwadze los i potrzeby ich mieszkańców - często ubogich i bezbronnych…

Pozostaje zapytać: czy takie podejście jest niemożliwe w Polsce?

o. Stanisław Jaromi
Ruch Ekologiczny św. Franciszka z Asyżu