Czy warto wyłączyć dziś ekologię ze sporu politycznego? Czy konserwatyści mogą stać się na powrót „eko”, a może w ogóle nie jest już możliwa „ekokonserwa”? Co zmiana podejścia do spraw środowiska mówi o współczesnych paradygmatach, a także jak odbudować konsensus wokół spraw fundamentalnych?.. takie pytania stawiają sobie autorzy internetowego tygodnika polskich konserwatystów „Teologia Polityczna Co Tydzień” nr 108 opublikowanego w kwietniu 2018. Dowiedzmy się zatem czy ekologia to ważny problem, z jakim nasze pokolenie musi się zmierzyć czy tylko lewackie fanaberie? I co konkretnego konserwatyści proponują?..

Mamy w nim 7 tekstów i 2 wywiady z Remiguszem Okraską i Simone Kotva. Te wywiady są najciekawsze z całego bloku ale warto krótko przedstawić artykuły wybrane przez redakcję jako przykład myślenia konserwatywnego w ekologii.

Początek jest obiecujący: otwarte pytania redaktora naczelnego, eko-cytaty z Jana Pawła II i Franciszka i obietnica odbudowania konsensusu wokół spraw fundamentalnych. Niestety już pierwszy tekst Agnieszki Kołakowskiej zawiera dość karkołomne rozważania, jako to „konserwatysta konserwuje” i jak ruchy ekologiczne są lewicowe i polityczne oraz przypomina, że zieloni to arbuzy, na zewnątrz zielone a w środku czerwone. Dialogicznie dodaje też, że ruchy ekologiczne należą do plag tego świata. Co zatem zrobić z tym nieszczęściem? – zwłaszcza, że Kościół (do którego konserwatyści tak często się odwołują) mówi o nim i przedstawia jako ważny i poważny temat.

Z tym ujęciem zmagają się kolejni autorzy. O. Waldemar Linke w artykule „Biedny chrześcijanin patrzy na ekosystem” fachowe analizy tekstów biblijnych uzupełnia o znaną tezę, że oprócz ekologii, rozumianej jako „spojrzenie na świat oparte na miłości i solidarności, na prawie do korzystania z zasobów ziemi, jest postawą harmonizującą z chrześcijańskim kodeksem moralnym” jest też ekologizm czyli quasi-religia stawiająca świat natury w roli wartości absolutnej.

Natomiast Tomasz Terlikowski udowadnia, że w encyklice Laudato si’ chodzi przede wszystkim o ochronę człowieka i jego miejsca życia a głównym przedmiotem krytyki jest postmodernistyczny neoliberalizm. Owszem słyszał co o niej mówi Watykan i sam Papież, ale on wie lepiej. Co można dodać do tego? Owszem te tematy są w Laudato si’ i są głównymi tematami jej rozdziału trzeciego, ale jest tam o wiele więcej, bo ma ona rozdziałów sześć. Druga uwaga ogólniejsza dotyczy pewnej bezradności środowiska, które prezentację najważniejszego ekologicznego i konserwatywnego tekstu ostatnich lat powierza autorowi słynącego raczej z niechęci do jej autora i produkowania kolejnych tekstów typu „co się dzieje w Watykanie?”

„Konserwatywna ekologia” to tytuł kolejnego artykułu zapowiadający gruntowną prezentację tematu. Jednak Krzysztof Tyszka Drozdowski oprócz szeregu tez typu „Ekologia to zakładnik lewicy. Głupkowata, sprowadzona do jakichś akcji wymyślanych przez firmy reklamowe albo do stylu bycia, wydaje się, że nie jest nam w stanie powiedzieć nic mądrego”, przedstawia jedynie grupę Francuzów, skupionych wokół kwartalnika Revue Limite, którzy tworzą w praktyce „ekologią integralną” wzorem Laudato si’.

„Św. Franciszek i Wilk z Wall Street” to obszerny tekst Mateusza Piotrowskiego, który wykorzystuje historię nawrócenia wilka z Gubbio, aby pokazać dramat współczesnych „wilków z Wall Street”. Wprawdzie miesza Gubbio z Asyżem, miasta odległe od siebie o ok. 50 km, dość wybiórczo traktuje naukę społeczną Kościoła oraz znęca się nad ewolucjonizmem, to jednak daje ciekawy materiał do refleksji. Dodam, że to jedyny w tygodniku tekst z przypisami, zatem dający nam dokumentację do głoszonych treści.

Ostatnie dwa krótkie teksty przypominają angielskich klasyków konserwatyzmu Chestertona i Scrutona. Warto ich znać, jednak otwartym pozostaje pytanie czy ich nostalgia za światem, którego już nie ma, może coś wnieść we współczesny dyskurs ekologiczny?..

W tym temacie dobry komentarz daje, w publikowanym w piśmie wywiadzie, Remigiusz Okraska: „W kwestii zielonego konserwatyzmu – to dobrze, że Scruton przypomina tę tradycję. Warto jednak przypomnieć, że przez lata nie miał o niej pojęcia. To filozof, podobnie zresztą jak Gray, wyrastający z mizernej tradycji neokonserwatywnej, która wielbiła wolny rynek, ekspansjonizm człowieka, bardzo banalny, acz wówczas modny, często sprzeczny z klasycznym konserwatyzmem zestaw wartości. Jego filozofia wypada dość mizernie na tle tego, co o ekologii pisali niegdyś inni konserwatyści, prawicowcy, jak choćby dawni niemieccy myśliciele Ludwig Klages i Friedrich Georg Jünger, republikański prezydent Theodore Roosevelt, w Polsce endek Jan Gwalbert Pawlikowski, a z postaci mniej odległych w czasie np. tacy prekursorzy ekologii „nowoczesnej” jak Ernst Friedrich Schumacher czy Herbert Gruhl. Co więcej, jego postulaty i tezy nie mają bogatej recepcji. Myśl Scrutona należałoby raczej określić mianem niszy. Panujący obecnie wśród konserwatystów paradygmat polega raczej na wyśmiewaniu ochrony środowiska, szydzeniu z globalnego ocieplenia. Nadal spotykamy redaktorów, którzy w krótkich felietonach chcą rozprawić się z całym problemem ekologicznym, zamknąć go w przestrzeni 2000 znaków, często nie znając ugruntowanych już prac badawczych. To paradoks naszych czasów – lewica, która była materialistyczna i produktywistyczna „nawróciła” się na ekologię, a prawica, która ma dużo większe tradycje dowartościowania ochrony przyrody, krajobrazu, zachowuje się tak jakby nie zdawała sobie z nich sprawy.”

Okraska na zakończenie wywiadu mówi: „Ekologia to bez wątpienia jeden z ważniejszych problemów, z jakim nasze pokolenie będzie musiało się zmierzyć. Możemy przed tą tematyką uciekać, ale ona nas dogoni. Musimy ją wziąć pod uwagę – skala problemów ekologicznych jest, wedle wszelkich poważnych ustaleń naukowych, tak poważna, że nie jest kwestią wyboru. Skala wyzwań jest tak ogromna i wszystko świadczy o tym, że będzie narastała. Możemy spierać się o metody, priorytety, ale nie da się abstrahować od samego problemu. Jest to niesamowicie istotne z punktu widzenia samego przetrwania człowieka, kondycji rodzaju ludzkiego oraz naszej kondycji zdrowotnej i żywieniowej. Możemy nie interesować się tym osobiście, śmiać się z tego jak z modnej bzdury, ale ten problem nas dopadnie na wielu płaszczyznach. Ekologia będzie jednym z dominujących tematów debat politycznych, bioetycznych, biopolitycznych na płaszczyźnie refleksji humanistycznej, ale też dotyczących technologii, rodzajów i poziomów konsumpcji. Sądzę, że będzie to temat przekraczający dotychczasowe spory polityczne. Wobec niego będą musiały określić się rozmaite opcje, środowiska, stronnictwa i nurty ideowe. Zachowanie dobrej kondycji środowiska to bardzo ważny element współczesnego dobra wspólnego. Możemy mieć różne poglądy – wywodzić się z nurtów wyrastających z różnych źródeł, udzielających innych odpowiedzi na fundamentalne pytania o świat i człowieka – natomiast byłoby znakomicie, gdyby perspektywa ekologiczna potrafiła te podziały przekroczyć, ponieważ dotyczy samych fundamentów naszego bytu jako jednostek i wspólnot.”

Warto te słowa dedykować autorom pozostałych tekstów. A jakie jest końcowe wrażenie czytelnika? Okazuje się, że podejmując ten temat „Teologia Polityczna” pokazała, że nie zna ani współczesnego ruchu ekologicznego ani polskich przykładów konserwatywnego myślenia czy tradycyjnego życia według scrutonowskiej „ojkofilii”. W pierwszym temacie popełniają błąd pars pro toto i jakiś niewielki, znany sobie, fragment rzeczywistości opisują jako całość. W drugim muszą, o ile poważnie traktują to co piszą, wyjść ze swych klubów dyskusyjnych i poznać lokalne inicjatywy ekologiczne. A postawione we wstępie pytania ciągle czekają na odpowiedź..   

o. Stanisław Jaromi