To zdarzyło się na ziemiach polskich ponad 1600 lat przed Chrystusem. Potężny jak na owe czasy gród, rozsiadły na terenie o co najmniej 120 metrowej średnicy, gęsto zabudowany – znikł. Jego dzieje badają archeologowie z Poznania i Kilonii. Niedaleko Śmigla w Wielkopolsce, na gruntach wsi Bruszczewo, w zakolu rozlewisk rzeki Samicy odkryli oni resztki warownej osady z epoki brązu, ustalili, że było to centrum rzemiosła i handlu dające się zakwalifikować do tak zwanej „kultury unietyckiej”, którą zbadano w wielu punktach Niemiec Wschodnich i Zachodniej Polski. Wszystko wskazuje, że trwające trzysta lat osadnictwo w Bruszczewie nie zostało unicestwione ani przez najazd obcy, ani przez pożar czy epidemię. Ten gród zmiotła z powierzchni ziemi klęska ekologiczna. Zniszczone, wycięte i spalone lasy nie dawały już drewna, wyjałowiona ziemia nie chciała już żywić swoimi plonami. Ludzie przenieśli się, wywędrowali – przyrody nietkniętej było wtedy dosyć.
Prezes polskiego PEN-Clubu, wybitny pisarz, tłumacz. Intelektualista, przysłał mi ten przetłumaczony przez siebie wiersz wielkiego poety języka niemieckiego jako wielkanocne życzenia. Kiedy ktoś z moich przyjaciół skwitował go określeniem "niezrozumiały" zasmuciłem się, a potem stało się dla mnie jasne, że wiersz może być niezrozumiały, kiedy się go czyta nie pamiętając o tym – że to wiersz związany duchowo z rzeczywistością Paschy.
Gdzieś w jego bycie otwarła się ziejąca czarna dziura, paszcza, która chce mu wyszarpnąć szczęście. Musi tę dziurę zatkać jakąś wartością – bogactwem albo nadzieją, przyjemnością czy przyjaźnią, oszołomieniem czy nadzieją. Tak wchodzimy pytania o wartości.
Księga Rodzaju także księgą rodzenia, księgą urodzaju, księgą rodowodu. Pokazuje to bytowanie człowieka, przyrody i kosmosu, jako darów zrodzonych z Bożej Mądrości i Bożej Miłości. W opisie stworzenia jest fragment, nad którym zatrzymuję się z namysłem. Bóg przyprowadza do Adama wszystkie zwierzęta i ptaki „aby przekonać się jaką on da im nazwę…[…] I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny.” W tym zdaniu poprzedzającym opis stworzenia kobiety chyba najwyraźniejsze jest zarysowanie ostrej granicy pomiędzy ludźmi a resztą Stworzenia. Równie wyraźne jest to, że ludzie wzajem mają być sobie pomocą. Chcę jednak powiedzieć, że równie ważne jest postawione człowiekowi zadanie „nadania nazwy”. To z pewnością przykazanie dotyczące opisywania świata, poznawania świata.
Na posiedzeniu Podhalańskiej Akademii Wiedzy w Białym Dunajcu dano mi świeżo wydaną książkę. Napiszę coś o niej, chociaż trudno mi ją polecić Czytelniczkom – rzecz w niewielkim nakładzie wydana, w księgarniach się jej nie dostanie. Książka to osobliwa już choćby przez to, że na okładce czytam – Wojciech Kamiński "Wspomnienia" a na wewnętrznej stronie tytułowej „Pamiętniki”. Autor nie był literatem, był góralem, gazdowskim synem z Szaflar, skończył ledwie cztery klasy wiejskiej szkoły. Pamiętniki przedstawiają go jako człowieka nadzwyczajnego – bystrego, twardego, sprawiedliwego i pobożnego. Opisał szczegółowo swoje wojowanie podczas pierwszej wojny światowej. Dociera do nas głos sprzed stu lat – obraz wojny widzianej oczami prostego żołnierza pełniącego wyjątkową służbę – Kamiński w armii austriackiej prowadzi konny wóz ratunkowy – wozi rannych z pola bitwy do polowych szpitali. Widzi świat od strony śmierci, bólu, męki ludzi zostawionych na polu bitwy, od strony zniszczeń, głodu, poniewierki.
Strona 3 z 16