• Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Wiem, że czytający moje ekologiczne felietony nie mają złudzeń. Inicjatywy społeczne, nawet te najpiękniejsze – to zbyt mało, by odwrócić kierunek katastrofalnych zmian, powstrzymać je na dobre. Wiemy też, jak marne i smutne było by życie bez poczucia, że dokonując drobnych nawet zmian na lepsze w swoim prywatnym życiu, w swoim osiedlu czy  w swojej wsi, przyłączamy się do światowej presji na rządy i korporacje, na banki, uczelnie, kościoły - w imię zielonych marzeń, w imię harmonii miedzy potrzebami konkretnych osób a światową solidarnością żyjących i przyszłych pokoleń. - pisze Piotr Wojciechowski

Działanie polityczne, działanie od góry, aktywujące finanse i technologie, to za mało, aby rozwiązać ogromną część problemów środowiska, ochrony wody, gleby, żywności, gatunków roślin i zwierząt. Musi być działanie od dołu, z poziomu szarego człowieka. Potrzebne jest to, co Kościół określa jak „nawrócenie ekologiczne”, potrzebne jest to, co powinno rozwijać się globalnie, obejmować wierzących i niewierzących, wszystkie narody i religie. Sami wiemy, jaka to odległa perspektywa, jaka trudna. Publikujemy kolejny felieton Piotra Wojciechowskiego napisany po lekturze publikacji REFA o Patronie Ekologów.

Taterniczka i przewodniczka Maja porwała setki ludzi do sprzątania gór. To obudziło dyskusję o śmieciach i kłopotach z nimi naszej cywilizacji. W tym problemie tkwi pytanie fundamentalne – czy chcesz żyć? Czy może ważniejsze dla ciebie jest abyś sobie pożył, ucieszył się życiem, owinął się w „kokon przyjemności”. Czy pamiętasz też o innym wymiarze człowieczeństwa, gdzie jest międzyludzka solidarność, miłosierdzie względem odrzuconych i zagrożonych, uznanie Bożego planu Stworzenia, życie duchowe, życie sakramentalne, życie rodziny i życie rodziny ludzkiej. Oto kolejny u nas felieton ekologiczny Piotra Wojciechowskiego.

Polska wchodzi w czas kampanii wyborczej i wyborów parlamentarnych. Dla mnie to nie tylko spektakl walki polityków o miejsca w Sejmie i Senacie. Śledzę obecność i nieobecność tematu obrony środowiska w argumentacji przedwyborczej, szukam na listach kandydatów osób, na które można liczyć przy ważnych dla spraw ekologicznych głosowaniach. Ciekaw jestem, czy zwycięży rozsądek, czy też klasa polityczna pozostawi tematykę ekologiczną grupkom lewicy obyczajowej. Wiele w tych grupkach serdecznie zaangażowanej młodzieży, ale zwycięża tendencja do hałaśliwych karnawałów protestu i fascynacja wyczynami ekologicznego terroryzmu.

Aby w decyzjach władz czy przedsiębiorców nie traktowano nas jak biernego tłumu, który zgodzi się na wszystko, musimy komunikować politykom, że nie będą mieć naszych głosów w urnach wyborczych, jeśli nie pokażą swej troski o zdrowe środowisko, piękno krajobrazu, międzynarodową współpracę w dziedzinie klimatu. Trzeba przypomnieć, że zabierając głos zawsze najpierw rozpoznajemy sytuację, a potem wybieramy język wypowiedzi. Wtedy też dokonujemy ważnej decyzji – albo ulegamy obyczajowi językowemu, dostosowujemy się do odpowiadającej oczekiwaniom słuchaczy konwencji albo szokujemy ich stylem mówienia.

Please publish modules in offcanvas position.