Święty Bonawentura głos wciąż aktualny – to tytuł listu przełożonych franciszkańskich w 750. rocznicę śmierci św. Bonawentury. Jest adresowany do wszystkich braci i sióstr Rodziny Franciszkańskiej i daje okazję nie tylko do przypomnienia i uhonorowania służby, jaką oddał Zakonowi i całemu Kościołowi, ale także do ponownego ukazania go jako daru, który pozostaje aktualny i w naszych czasach. Wyjaśnia też jego miejsce w encyklice Laudato si’, koncepcję Księgi Stworzenia, gdzie każde stworzenie mówi o Bogu oraz pokazuje skrótowo główne wątki jego teologii i mistyki. Oto obszerne fragmenty listu.

Mistrz teologii: dusza na drodze do Boga

Bonawentura urodził się w 1217 r. w Bagnoregio, małym i bardzo charakterystycznym miasteczku w środkowych Włoszech, niedaleko Viterbo. W 1235 r., dzięki możliwościom finansowym ojca, został wysłany do Paryża, aby studiować́ sztuki wyzwolone. Tam poznał Zakon Braci Mniejszych, do którego zdecydował się wstąpić́ w 1243 r. W Paryżu został poproszony o kontynuowanie studiów akademickich w zakresie teologii. W roku 1252/1253 uzyskał stopień́ magistra teologii (magister theologiae) w studium prowadzonym przez współbraci Franciszka z Asyżu.

Pozostawił on bogaty dorobek teologiczny. Przypomnijmy tylko kilka tytułów: cztery wielkie tomy Komentarza do Sentencji Piotra Lombarda, słynne dziełko z 1259 r. zwane Itinerarium mentis in Deum – Droga duszy do Boga, a ponadto trzy serie wykładów uniwersyteckich (Collationes) głoszonych w ostatnich latach życia w Paryżu, z tym najbardziej znanym – Hexaemeron (Konferencje o sześciu dniach stworzenia). Natomiast niezwykle interesującym dziełem, które pozwala prześledzić́ jego teologię, jest z pewnością̨ Breviloquium. Napisane około 1257 r. jako swoiste kompendium całej teologii, było przeznaczone dla jego uczniów i współbraci w Zakonie. Bonawentura próbuje w nim „skrócić́” i uczynić́ bardziej przystępnym opis planu zbawienia przedstawionego w Piśmie Świętym, który „przekazywany zarówno w pismach osób świętych, jak i doktorów w sposób niekiedy rozproszony”, może być postrzegany przez poczatkujących jako „zagmatwany, nieuporządkowany, niezbadany jak nieprzebyta puszcza”.

Pierwszy aspekt odnosi się̨ do pasji w uprawianiu teologii, która domaga się̨ konsekwentnego i uporządkowanego wysiłku: ten, kto studiuje teologię, musi posiadać́ dyscyplinę̨ umysłu, poruszanego pobożną̨, pełną zapału i żarliwą̨ miłością̨. Tak więc wśród prac, do których powołany jest zakonnik, znajduje się̨ także praca intelektualna, równie, a może nawet bardziej uciążliwa i wymagająca niż̇ praca fizyczna. Chodzi bowiem o to, by to, co wiarygodne (to, w co wierzy się̨ przez wiarę̨), stało się̨ również̇ zrozumiałe. To, co wiarygodne, staje się̨ zrozumiałe, gdy jesteśmy w stanie uzasadnić́ to, w co się̨ wierzy: tylko w ten sposób miłość́ do tego, w co się̨ wierzy, osiągnie swój punkt kulminacyjny, dając rozumowi ostateczny argument za trwaniem przy wierze. Zadanie to jest żmudne i pełne trudności, ponieważ̇ nauczyciel jest wezwany do „wydobycia na światło dzienne rzeczy ukrytych”. Dlatego też Bonawentura w prologu do Breviloquium uprzedza, że „nikt nie uzna tego zadania za łatwe, chyba że przez długą praktykę̨ czytania tekstu i utrwalania w pamięci jego dosłownego sensu”. Stanie się to możliwe tylko wtedy, gdy będzie się miało jasny „cel i zadanie”, dla których trzeba poważnie i z zaangażowaniem podjąć́ trud rozumienia wiary: „wtedy prawdziwie poznamy tę miłość́, która przewyższa wszelką wiedzę, i w ten sposób zostaniemy napełnieni pełnią Boga”. Teologia pozwala nam bowiem wzrastać́ w dobru i przyjmować́ zbawienie: ut boni fiamus et salvemur.

Breviloquium podkreśla kolejny element teologii Bonawentury: chrystocentryzm. Rozpoczyna się traktatem „o Bogu Jedynym i w Trójcy”, a kończy traktatem o eschatologicznym powrocie człowieka do Boga. W centrum siedmiu rozdziałów znajduje się traktat o Słowie wcielonym. W tej perspektywie Chrystus jawi się jako klucz do historii zbawienia, „doskonałość́ wszechświata”, źródło naszego ponownego stworzenia. Życie chrześcijańskie rozwija się zatem poprzez wejście z inteligencją i miłością̨ w tajemnicę historii zbawienia, która w Chrystusie znajduje swój ostateczny sens i zrozumienie.

Tylko na drodze Chrystusa można dotrzeć́ do zachwycenia się Bogiem! W gruncie rzeczy w teologii Bonawentury słyszymy na nowo uczucia Franciszka z Asyżu, który wołał: „Nie miejmy więc innych tęsknot, innych pragnień́, innych przyjemności i radości oprócz Stwórcy i Odkupiciela, i Zbawiciela naszego, jedynego prawdziwego Boga, który jest pełnią dobra, wszelkim dobrem, który sam jeden jest dobry” (1 Reg 23, 9). Jako prawdziwy syn Biedaczyny z Asyżu, Bonawentura kontemplował Najwyższego jako nieskończoną̨ tajemnicę dobra, które udziela się przez Chrystusa we wszystkich rzeczywistościach. Ojciec, niezrodzone źródło dobroci, całkowicie i nieskończenie przekazuje swoją własną boską naturę umiłowanemu Synowi, drugiej i „środkowej” Osobie Trójcy Świętej. W ich wzajemnym tchnieniu Miłości są zjednoczeni w więzi Ducha, „daru, w którym wszystkie inne dary zostały dane”. Ten dar rozchodzi się dalej na całe stworzenie i każde stworzenie, przywracając wszystko do pełni boskiej miłości, która jest najwyższym Dobrem i wszelkim Dobrem.

Akt stworzenia świata – ten moment, w którym Dobro wyraża się i tworzy – pozostaje w ciągłej ekspansji, nie tylko pod względem natury, ale także pod względem poznania. Zarówno byt, jak i wiedza ujawniają̨ to samo pochodzenie i ten sam cel: pełnię i postęp Dobra. Oba są zapisane w „Księdze Stworzenia” i mogą̨ być odczytane przez inteligencję i miłość́ człowieka, który jest powołany do rozpoznawania i kochania Trójjedynego Boga we wszystkich rzeczach. To właśnie przypomina nam papież̇ Franciszek w Laudato si’, ponownie wyraźnie proponując myśl Bonawentury: „Cała rzeczywistość́ zawiera w sobie znamię Trójcy Świętej, każde stworzenie «świadczy, że Bóg jest w trzech osobach»” (nr 239). Powinno z tego wynikać́ – ciągle odwołując się do Świętego z Bagnoregio – „powszechne pojednanie ze wszystkimi stworzeniami” (nr 66). Jest to możliwe, ponieważ, jak mówi Bonawentura, „Boskie Słowo jest w każdym stworzeniu i dlatego każde stworzenie mówi o Bogu”.

Uprzywilejowanym odzwierciedleniem relacji trynitarnych jest osoba ludzka, która dzięki wlanemu darowi Ducha Świętego doprowadza do doskonałości tajemnicę zawartą w całym wszechświecie. To właśnie w tym antropologicznym kontekście Bonawentura określa osobę̨ ludzką jako „mikrokosmos”, nie tylko dlatego, że jest porównywalna z „makrokosmosem”, ale także dlatego, że jest jego spełnieniem lub – odwrotnie – jego zniszczeniem: jakość́ ludzkiego życia wpływa determinująco na jakość́ środowiska, w którym żyje. Nieustannie nam o tym przypomina papież̇ Franciszek, wzywając wszystkich do usłyszenia krzyku, który wznosi się z ziemi i od ubogich. Ilekroć́ wspieramy „braterstwo i przyjaźń́ społeczną” między ludźmi, przyczyniamy się również do poprawy jakości środowiska na ziemi, broniąc ją przed naszą rywalizacją i chciwością̨.

Krótko mówiąc, według Bonawentury inteligencja teologiczna musi stać się doświadczeniem Boga i ukochaniem świata, pozwalając nam odkrywać w nim wyraźny znak Bożej miłości. Mistrz z Bagnoregio z mocą pyta nas o to, jak bardzo słuchanie, nie tylko Pisma Świętego, ale także zjednoczonego krzyku ziemi i ubogich, oświetla naszą inteligencję i nasze uczucia, czyniąc nas zdolnymi do „wydobywania na światło dzienne ukrytych rzeczy (Bożych)” i bycia darem dla „wszystkich dzieci Kościoła” i świata. (…)

Mistyk miłości: uczucie, szczyt wiedzy

Bonawentura został zapamiętany przez historię przede wszystkim jako mistyk – bardziej niż jako generał i nauczyciel – i to do tego stopnia, że Leon XIII określił go mianem „księcia teologii mistycznej”. Trudno jest z tym się nie zgodzić. Dla Bonawentury właśnie w mistyce dopełnia się zarówno droga duszy zastosowana do wiary, jak i sens przynależności do Zakonu minorytów, ponieważ w obu przypadkach cel jest zawsze ten sam: „kosztowanie” Boga. W tej wędrówce punktem odniesienia dla Bonawentury jest z pewnością mistyczne wydarzenie stygmatów św. Franciszka: „Żar serafickich pragnień unosił go do Boga, a słodycz współczucia przemieniała w Tego, który chciał być ukrzyżowany ze zbyt wielkiej miłości”.

W obliczu pytania o to, jakie procesy umożliwiają „doświadczenie Boga”, Bonawentura, czerpiąc również z własnego doświadczenia, oferuje olśniewającą odpowiedź, zaproponowaną na końcu jego słynnego dziełka Itinerarium mentis in Deum: „A jeżeli chcesz wiedzieć, jak się to dzieje, pytaj łaski, a nie wiedzy, nie rozumu, (…) nie światła, ale ognia, który przenika do głębi i żarem uczuć oraz niewypowiedzianą słodyczą zanurza zupełnie w Bogu”.

Proces ten opiera się jednak na założeniu antropologicznym. Otóż człowiek jest „istotą pragnień” (vir desideriorum), dążącą z natury do jedynego i ostatecznego przedmiotu, który jako jedyny może zaspokoić jego poszukiwania: Boga. Sam Bonawentura był człowiekiem pragnień: czy to w służbie Zakonowi, czy w nauczaniu akademickim, czy w głoszeniu Ewangelii poruszało go pragnienie kontemplacji ukrzyżowanego Chrystusa, ostatecznego punktu odniesienia dla myślenia o Bogu i dla kochania Boga. Tylko w Nim tkwi bowiem źródło zachwytu, który powinien rozpalać serce i umysł każdego człowieka: nadmiar miłości, z jaką zdecydował się On dać ukrzyżować. Ogarnięci i porwani przez tę miłość, jesteśmy „prowadzeni do Boga”: „z Chrystusem ukrzyżowanym przejdźmy z tego świata do Ojca” (Itinerarium VII, 6). W tej powrotnej podróży serca, w tej mistycznej Passze, Chrystus jest zatem pośredniczącym centrum nie tylko tajemnicy trynitarnej, ale także dynamiki ludzkiego serca, które pragnie Boga: Chrystus jest jedynym Pośrednikiem, który „prowadzi ludzi z powrotem do Boga”.

Na podstawie tych wskazówek można zrozumieć, że mistyka Bonawentury jest zasadniczo relacyjna, ukierunkowana na Innego. Jest w drodze do Boga, poprzez ludzkie ciało Tego, który z nadmiaru miłości stał się jednym z nas, aby uczynić nas jednością z Bogiem. Bonawenturiański mistycyzm można zatem porównać do ludzkiej wędrówki, której towarzyszy człowieczeństwo Chrystusa jako jedyna droga do Ojca. W konsekwencji, w jego chrystologicznej propozycji mistycznej drogi, realizują się słowa, którymi Franciszek z Asyżu otwiera Regułę niezatwierdzoną: „Życie i reguła braci polega, aby zachowywać naukę i naśladować przykład Pana naszego Jezusa Chrystusa” (1 Reg 1, 1), Tego, który stał się Słowem wcielonym i ukrzyżowanym.

W jednym z kazań na Boże Narodzenie Bonawentura prezentuje dwa momenty życia Chrystusa, pokazując ich doskonałą harmonię: „Aby uczynić doskonały pokój, najwierniejszy Pośrednik najpierw oddał się ludzkości w Narodzeniu, a następnie ofiarował się całkowicie Bogu dla dobra ludzkości w Męce”. Widząc, wierząc i przylgnąwszy do tej tajemnicy wcielonej i ukrzyżowanej miłości, człowiek urzeczywistnia swoją drogę, ożywiany i podtrzymywany przez Ducha Świętego: „Nie otrzymuje jej nikt, jeśli nie pragnie, a pragnie tylko ten, kogo przenika ogień Ducha Świętego, ten ogień, który Chrystus zesłał na ziemię” (Itinerarium VII, 4).

Dar Ducha, który umożliwia spełnienie mistycznej Paschy, nie chroni jednak człowieka przed trudami drogi. Doświadczenie Boga zakłada bowiem poszukiwanie i jest przygotowywane poprzez proces dokonywany etapami i w pewnym porządku. Ascetyczno-mistyczne dzieła Bonawentury zawierają propozycję metody, za pomocą której można ćwiczyć to pragnienie i poszukiwanie. Przypomnijmy tylko dwa teksty: Drzewo życia (Lignum vitae) i Trzy drogi (De triplici via). W pierwszym z nich w centrum znajduje się uczuciowa kontemplacja Chrystusa objawionego na drzewie życia, jakim był krzyż; w drugim natomiast otrzymujemy medytację nad trzema momentami ludzkiego doświadczenia, potrójnej drogi, na której można zakosztować przede wszystkim pokoju (poprzez oczyszczenie pragnień), następnie prawdy (poprzez oświecenie intelektu) i wreszcie miłości (poprzez Ducha, który rozpala duszę, aby zjednoczyć ją w ukrzyżowanej i oblubieńczej miłości z Chrystusem).

Bonawentura przypomina nam zatem, że człowiek jest istotą „pragnącą”, wezwaną do podążania ku Jedynemu, który nadaje wszystkiemu swoją wyjątkowość, prawdę i piękno. Ale czy na tej drodze codziennego spotkania z tym Jedynym, który sam wystarcza, nie istnieje często ryzyko „rozproszenia”, odciągnięcia od Niego, by być „porozrzucanym” w wielu kierunkach, by być rozproszonym w wielości? Jak często doświadczamy tego „rozproszenia”, w którym tracimy Całość́, myląc ją z częściami? Bonawentura przypomina nam natomiast, że wszystko ma znaczenie i wartość, jeśli pomaga nam osiągnąć jedyną rzecz, której naprawdę potrzebujemy: „być prowadzonym do Boga”. Czy obchody osiemsetlecia stygmatów św. Franciszka w 2024 r. nie powinny być czasem na przypomnienie sobie tego, co najważniejsze i najistotniejsze, tego, dzięki czemu możemy odzyskać wszystko inne w nowy i pełny sposób.

Zakończenie: potrójne dziedzictwo pozostawione nam przez Bonawenturę

W lipcu 1274 r. Bonawentura zakończył swoje życie naznaczone hojnością i zapałem w trzech obszarach, stanowiących również dla nas konstytutywne aspekty powołania zakonnego, które należy „medytować” – jak zachęcił nas Paweł VI – „pilnie i uważnie”. Jako mistrz teologii Bonawentura uczy nas drogi mądrościowej inteligencji, dzięki której możemy przejść od zagmatwanej ciemności „niezgłębionej puszczy” do głębszego zrozumienia naszej wiary (oświecenia), wydobywając na światło dzienne „rzeczy ukryte”. Jako minister Zakonu przypomina nam o naszym zobowiązaniu do uczynienia z naszego życia świadectwa ożywionego gotowością do odnowy (oczyszczenia), tak aby nawet w radykalnie różnych okolicznościach czasowych i kulturowych nasze życie jako braci mniejszych pozostało „lśniącym zwierciadłem świętości”. Jako mistyk ukazuje nam centrum, z którego wszystko się wywodzi i w którym wszystko się spełnia, a mianowicie Chrystusa ukrzyżowanego, bo On z krzyża obdarza nas „ogniem Ducha Świętego”, dzięki czemu osiągamy nasz ostateczny cel: „bycie przeniesionym” i „przemienionym w Boga”, Jedynego, który wypełnia wszystkie rzeczy i czyni je dobrymi i pięknymi.

Z życzeniami pokoju i wszelkiego dobra Ministrowie Generalni Zakonów Franciszkańskich.

Całość zob. https://www.ofmconv.net/pl/lettera-ministri-generali-per-s-bonaventura/