Temat „Ekonomii wspólnego domu” powrócił w czasie ŚDM w Lizbonie, zatem przypominamy wywiad z dr. Stanisławem Jaromi OFMConv, przewodniczącym REFA, jaki przeprowadziła Małgorzata Bilska. Został on opublikowany w magazynie „Przewodnik Katolicki” nr 40/2022 s. 62 z rysunkowym portretem autorstwa A. Robakowskiej. Niestety myślenie o świecie jako wspólnym domie, za który wszyscy jesteśmy odpowiedzialni nie jest powszechne, nawet w Kościele. Jaka jest zatem współczesna chrześcijańska odpowiedź na kryzys ekonomiczny, społeczny i ekologiczny? Warto przypomnieć to przed kolejnym Czasem dla Stworzenia.
Małgorzata Bilska: W dniach 22-24 września odbyła się w Asyżu konferencja „Ekonomia Franciszka”, w której uczestniczyli katolicy z całego świata – przede wszystkim młodzi. Intryguje już sam jej tytuł! Co znaczy określenie ekonomia w kontekście św. Franciszka z Asyżu?
O. Stanisław Jaromi: Temat stanowi kontynuację refleksji, która zaczęła się na początku pandemii koronawirusa. Pojawiło się pytanie „Dlaczego, skoro mamy wszelkie narzędzia do tego, by uczynić nasz świat dobrym, bezpiecznym i szczęśliwym, jesteśmy chorzy?” Nie tylko w dosłownym znaczeniu tego słowa. Cały świat jest chory! Nic nie działa tak, jak powinno. Mamy kryzys za kryzysem: ekonomiczny, klimatyczny, ekologiczny, społeczny, pandemiczny itd. Podnosząc te kwestie Kościół (nie pierwszy raz w historii) pełni funkcję zastępczą, bo jego głównym celem jest głoszenie Dobrej Nowiny, misji zbawczej Chrystusa. Z odwagą podejmuje jednak także tematy społeczne, ponieważ uważa je za ważne.
Papież Franciszek widzi nasz świat jako wspólny dom, za który wszyscy jesteśmy odpowiedzialni. Niestety ci, którzy mają władzę i jako pierwsi mają być odpowiedzialni za stan świata, efekty mają marne…
Pontyfikat Franciszka od początku cechuje globalna perspektywa. To wyznacza zmianę priorytetów – ekonomia „stoi” na konkurencji, rywalizacji, a papież mówi: przyszłość zależy od współpracy. Czy ta myśl pochodzi już od „średniowiecznego” św. Franciszka?
Ekonomia papieża nawiązuje do osoby świętego poprzez nowe zrozumienie jego ideału ubóstwa. I wskazuje na działalność franciszkanów, którzy w XIII - XV wieku, próbowali pokazać ideał ubóstwa jako siłę, która służy wzrostowi. Jest on generowany nie przez chciwość czy niszczącą konkurencję ale poprzez odpowiedzialne gospodarowanie, troskę o dobro wspólne, sprawiedliwy podział zysków i szacunek dla pracy i pracownika. Można powiedzieć, że franciszkanie już wtedy mieli „obywatelskie” rozumienie własności jako zasobu społecznego. Tego dziś nie ma. Rynek nastawiony na zysk buduje społeczeństwo oparte na egoizmie, chciwości, rywalizacji. Co niszczy więzi pomiędzy ludźmi, eksploatuje zasoby ziemi i pogłębia nierówności społeczne.
Nie ma w nas troski o dobro wspólne. Sprawiedliwości (sprawiedliwego podziału zysków), uczciwości, szacunku dla pracy a co za tym idzie – dla pracownika. W sumie, nie ma bezpieczeństwa ludzi. Dlatego nawiązując do starych idei - co mocno podkreślał prof. Luigino Bruni, jedna z głównych twarzy projektu, ekspert w dziedzinie ekonomii politycznej i dyrektor Komitetu Naukowego „Ekonomia Franciszka” – musimy traktować zasoby finansowe jako dobro społeczne. A nie - narzędzie do generowania zysków.
Można to nazwać humanistycznym spojrzeniem na ekonomię?
Tak - bo chodzi o człowieka. Prekursorem tego myślenia był Jan Paweł II. On uważał, że choć świat ma w różnych miejscach różne problemy, to odpowiedzi na nie są podobne. Dał je Jezus i jego uczniowie, w tym św. Franciszek. Już papież Polak udając się do Asyżu w swej pierwszej po konklawe pielgrzymce wskazał jego aktualność.
Ekologia to ochrona środowiska naturalnego. Jednak biorąc pod uwagę przyczyny, jego stan wynika z rabunkowej, eksploatacyjnej gospodarki.
Terminy ekonomia i ekologia mają wspólny źródłosłów – eko pochodzi od greckiego „oikos” czyli wspólne gospodarstwo, dom. Łączy je troska o dobro, jakim jest planeta Ziemia. Ona jest nas wszystkich, dlatego każdy jest za nią odpowiedzialny. Kapitalizm zatracił w pewnym momencie bariery etyczne, humanistyczne. I poczucie przyzwoitości. Zapomniał, komu ma służyć. Generowanie maksymalnego zysku bez odpowiedzialności ekologicznej i społecznej musi się skończyć.
W Europie tę sytuację pokazała nam dopiero pandemia i wojna u naszych granic. Ale ona jest mocno obecna w Ameryce Południowej, z której pochodzi Franciszek. Podobnie jest w Afryce, Azji – zwłaszcza w krajach nazywanych „trzecim” światem. Świat jest jeden. Pandemia i wojna w Ukrainie uświadamiają nam, że stabilizacja jest pozorna. Glob to jest system naczyń połączonych. Nie możemy być obojętni na zło.